31 lip 2013

Bajka dla dzieci- "Konkurs"

Konkurs

W pięknej malowniczej miejscowości, położonej w pobliżu gór, stał okazały domek, przypominający starodawny dworek. Ozdobą budynku była duża przeszklona weranda, osadzona na drewnianych masywnych filarach, przylegająca do frontowej ściany.  Do domu prowadziła szeroka dróżka, obsadzona maciejką i kocimiętką. Woń kwiatów roznosiła się po całym ogrodzie.  Budynek pomalowany był na kolor zielony. Stąd mieszkańcy nazywali go „żabim domem”.  W „żabim domu„ panował dziś niecodzienny spokój. Nawet kotek Mruczek spał cichutko w kąciku , pochrapując raz po raz. Czwórka wnucząt spędzająca u babci właśnie tutaj w „żabim domu” wakacje, zajęta była rysowaniem na konkurs plastyczny zorganizowany przez miejscowy Dom Kultury. To babcia wracając rankiem z zakupów, przeczytała ogłoszenie o konkursie.  Zaraz przy śniadaniu opowiedziała o nim swoim wnukom. Rysunki konkursowe miały być wykonane dowolną techniką i na dowolny temat. Zostało niewiele czasu, gdyż termin oddania prac konkursowych przypadał już rankiem następnego dnia. Marysia , dziewięciolatka, najstarsza wśród dzieci, od razu zdecydowała się wziąć w nim udział. Uwielbiała rysowanie. Jej szkolne prace zawsze wyróżniały się estetyką i precyzją wykonania. Szybko obmyśliła projekt rysunku i teraz spokojnie swoje wizje przelewała na papier. Wychodziło jej to jak zwykle doskonale. W ślady Marysi poszła pozostała trójka, sześcioletnie bliźniaczki – siostry Marysi oraz rówieśnik bliźniaczek- Patryk -kuzyn dziewczynek.



 

 

 

 

 

 

 

 

/rysowała wnuczka Agnieszka /

Duża jadalnia zamieniła się w pracownię. Promienie słoneczne wpadające przez okno, rozjaśniały jej wnętrze. Dzieci zajęły cały duży dębowy stół. Rozłożyły się na nim ze swoimi blokami rysunkowymi, zakupionymi przez babcię specjalnie na tę okazję. Kredki, ołówki, gumki do gumowania porozrzucane były po całym stole. W jadalni panowała cisza, przerywana od czasu do czasu okrzykami niezadowolenia małej Zosi, której nic nie wychodziło. Zamiast kotka Mruczka, którego zamierzała narysować na kartce widniało coś na kształt dużej plamy, przypominającej rozlane mleko. Już po raz kolejny gumowała i zaczynała od początku.

- Zosiu, zaraz zrobisz dziurę w kartce- nie wytrzymał Patryk .

- Muszę gumować, bo nic mi nie wychodzi. Popatrz Patryku czy to przypomina kota?- pytała Zosia.

- Ty chyba żartujesz- zaśmiał się Patryk- to ma być kot?  Ja ci coś narysuję, a ty pokolorujesz- dodał.

Patryk odziedziczył zdolności plastyczne po mamie,  wspaniałej malarce , dobrze znanej  w kręgach artystycznych. Lecz Zosia nie chciała pomocy. Upierała się, że poradzi sobie sama. Zuzia , podobnie jak jej siostra Marysia, pięknie rysowała. Postanowiła narysować żyrafę wygrzewającą się w słońcu pośród traw sawanny. Żyrafa wyglądała jak żywa. Zosia, zerkając na żyrafę Zuzi , oniemiała z zachwytu. Nie pokazała jednak tego po sobie. Nie lubiła, gdy ktoś robił coś lepiej od niej. Powiedziała kiedyś mamie , że nie lubi przegrywać, musi być we wszystkim najlepsza. Mama tłumaczyła, że nie każdy jest we wszystkim dobry.

- Widzisz Zosiu- mówiła wtedy mama-  każdy ma inne zdolności i nie można być zazdrosnym. Ty na przykład bardzo ładnie śpiewasz. Nie każdy tak potrafi. Pamiętasz jakie otrzymujesz brawa po każdym swoim występie?

- No tak, ale też bym chciała pięknie rysować-  odpowiedziała wtedy mamie.

Zosia rzeczywiście nie potrafiła rysować i trudno było jej się  z tym pogodzić. Nie lubiła rywalizacji z kimś, kto jest od niej lepszy. Długie rozmowy na ten temat nie zmieniły jej nastawienia. Była okrutną zazdrośnicą no i już. Mamie nie udało się tego zmienić.

Pierwsza swój rysunek skończyła Marysia. Dziadek z babcią aż oniemieli z zachwytu kiedy go zobaczyli. Nie zdawali sobie sprawy, że wnuczka tak pięknie rysuje. Zuzia z Patrykiem również nie mogli wyjść z podziwu.

- Prześliczny- zachwycała się Zuzia- te kwiaty wyglądają jak prawdziwe, nawet czuję ich zapach.

- Naprawdę prześliczny, na pewno otrzymasz nagrodę- zapewniał Patryk.

Tylko Zosia nic nie mówiła, nie chwaliła. Zerknęła na rysunek i obrażona na cały świat wyszła z jadalni.

- Zosiu nigdzie nie odchodź , bo zaraz będzie obiad. Umyjcie wszyscy rączki i chodźcie do kuchni- prosiła babcia- Rysunki zostawcie na stole.  Wieczorem włożymy je do tekturowych teczek. Każdą teczkę ładnie opiszemy. Jutro zaniesiemy rysunki do Domu Kultury - dodała babcia, nalewając zupę do miseczek.

Po obiedzie wybrali się nad rzekę, płynącą opodal domu. Woda w rzece była cieplutka wiec pluskali się w niej do wieczora.  Spędzili bardzo przyjemnie czas. Nie mieli ochoty na powrót.

- Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy, wracamy- stanowczo powiedziała babcia.

Po powrocie dzieci pobiegły schować rysunki do teczek. Jakież było zdziwienie Marysi, gdy nie znalazła swojego. Pozostałe  spokojnie leżały na miejscu, brakowało tylko tego jednego.

- Babciu!- wołała drżącym głosem- nie ma mojego rysunku!

Babcia usłyszawszy krzyk Marysi, natychmiast  przybiegła do jadalni.

- Spokojnie Marysiu, przecież nikogo tutaj nie było podczas naszej nieobecności. Na pewno rysunek się znajdzie. Szukajmy wszyscy razem.

Mimo dokładnych poszukiwań rysunek się nie odnalazł. Marysia płakała i płakała, nie można jej było uspokoić. Babcia ją pocieszała, niestety nadaremnie. Nic nie było w stanie osuszyć jej łez. Tyle nadziei robiła sobie z tym konkursem. Nagrodą miał być darmowy roczny kurs rysunku odbywający się w Domu Kultury. Marysia słyszała o tym kursie i marzyła o nim od dawna. Miała nadzieję, że zdoła zdobyć upragnioną nagrodę. Rodziców nie było stać na zafundowanie jej tego kursu.  Zuzia, Patryk i do tego jeszcze dziadek długo szukali. Zaglądali do każdego kąta. Przeszukali nawet kosz na śmieci.  Niestety poszukiwania były bezowocne. Mimo próśb i nalegań ze strony babci, Zosia nie uczestniczyła w poszukiwaniach. Była niewzruszona.

- Pewnie Mruczek porwał rysunek- oznajmiła i poszła spokojnie oglądać bajkę na dobranoc.

 

Tej nocy Zosia spała bardzo niespokojnie. Rzucała się w łóżeczku. Śniły jej się same potwory, które chciały ją porwać, dlatego, gdy usłyszała głos mamusi, ucieszyła się.

- Zosieńko obudź się – szeptała mama do uszka - spóźnimy się do przedszkola. Wstawaj śpioszku- dodała całując Zosię w policzek. Dziś musimy być wcześniej. Jeszcze masz próbę przed występem.

Mama nie musiała drugi raz powtarzać. Zosia uwielbiała występy w przedszkolu. Mogła się wtedy popisać swoim śpiewem. Po występie dostawała gromkie brawa. Uwielbiała to, była taka dumna i szczęśliwa. Dziś też ma śpiewać. Babcia z dziadkiem przyjdą do przedszkola. Z okazji Dnia Babci i Dziadka dzieci przygotowały występ.

- Już wstaję mamusiu- zawołała podniecona.

Ubrała się dosłownie w dwie sekundy i nieco później uczestniczyła już w przedszkolnej próbie. Jak zwykle jej śpiew roznosił się dźwięcznie po sali. Panie wychowawczynie były zachwycone. Jakiego tu mamy słowika, rozczulały się.  A pani Alinka to już nie mogła wyjść z podziwu.

- Pięknie, cudnie- zachwycała się- głaszcząc Zosię po główce.

 

Zaczęli zjeżdżać się pierwsi goście. Zosia w tłumie wypatrzyła babcię i dziadka. Pomachała im rączką, a oni jej odpowiedzieli tym samym. Teraz z niecierpliwością czekała na swój występ. Zaśpiewa dla babci i dziadka. Taka była szczęśliwa, bo bardzo ich kocha i chce im to pokazać, śpiewając dla nich piosenkę. Kiedy nadeszła jej pora, podeszła do mikrofonu, ładnie się ukłoniła i chciała śpiewać. Ale cóż to? Żaden dźwięk nie wydobywał się z jej gardła. Co się dzieje?- pomyślała zaniepokojona. Spróbowała jeszcze raz i nic. A tak chciała się dzisiaj popisać przed babcią i dziadkiem.  Podjęła próbę po raz trzeci. Na próżno. Nic. Cisza…

Zdenerwowana Zosia szybko zbiegła ze sceny, a tam czekała już na nią babcia. W sumie Zosia nie wiedziała czy to babcia, czy ktoś inny. Było jej wszystko jedno, byleby mogła wtulić się w ciepłe ramiona i pożalić. Kiedy tak użalała się nad sobą usłyszała głos babci:

- Zosiu, widzisz jak to jest, gdy bardzo czegoś pragniesz, a ktoś ci to odbierze?- mówiła babcia smutnym głosem.

Zosia popatrzyła na nią załzawionymi oczkami, nie rozumiejąc o czym babcia mówi. Kto chciałby odebrać mi głos- pomyślała. Przecież każdy ma swój. A babcia jakby czytając jej w myślach powiedziała:

- Takiego głosu pewnie wiele dzieci ci zazdrości. Masz wielki talent muzyczny. Każdy ma jakiś talent. Jedno dziecko  śpiewa, drugie rysuje, a jeszcze inne tańczy i…….  Babcia dalej mówiła, a Zosia słuchała.

- Nie należy zazdrościć nikomu, tylko cieszyć się tym co mamy. Widzisz ty śpiewasz, Zuzia tańczy a Marysia prześlicznie rysuje.

- No właśnie babciu…. bo ja ja jaaa… Zosia zaczęła się jąkać i płakać.

 

- Zosiu co się dzieje? Tak niespokojnie śpisz. Dlaczego płaczesz?- babcia łagodnym głosem pytała Zosi , jednocześnie tuląc ja do swych ciepłych ramion.

Zosia otworzyła oczka. Popatrzyła dookoła. Za oknem noc. Jedynie księżyc przypominający rogalik, zagląda wprost do okna, rozświetlając swym blaskiem pokoik.

- Babciu, miałam straszny sen. Wiesz , straciłam głos. Miałam śpiewać w przedszkolu dla ciebie i dziadka i nie potrafiłam. Otwierałam buzię i nic.

- No to teraz już wiesz jak wczoraj czuła się Marysia, kiedy zniknął jej rysunek konkursowy- powiedziała babcia.

- Babciu, ja zrobiłam coś strasznego. To ja schowałam rysunek Marysi, bo nie chciałam , żeby ona wygrała. Babciu, co teraz?- łkając pytała Zosia- co ja mam zrobić?

- Jest środek nocy kochanie, śpij, a rano powiesz Marysi co zrobiłaś. Oddasz jej rysunek, bo chyba go nie zniszczyłaś Zosiu?

- Ja go tylko dobrze schowałam.

- Więc rankiem- kontynuowała swą wypowiedź babcia- przeprosisz Marysię . Potem wspólnie zaniesiemy rysunki. Teraz śpij.  Dobranoc Zosiu.

- Dobranoc babciu. Teraz już mogę spać spokojnie. Dobrze, że niej za późno z tym rysunkiem.  Babciu?

- Tak kochanie?

- Kocham Cię. Do jutra!

- Śpij Zosiu jutro naprawisz to co zepsułaś- to powiedziawszy, babcia ucałowała wnuczkę i wyszła z pokoju.

Odetchnęła głęboko. Kochane mam wnuki- pomyślała i uspokojona poszła spać. Może też wreszcie zaśnie spokojnie, bo ta sytuacja z rysunkiem nie dawała jej spokoju. Czuła, że to Zosia miała coś wspólnego ze   zniknięciem rysunku.

 

 Antoneta

14 komentarzy:

  1. Chyba wszystkie dzieci są takimi małymi zazdrośnikami.
    Lubię takie prawdziwe opowieści, z życia wzięte.
    Bajka bardzo mi się podoba i sama ją czytałam z zaciekawieniem.
    Na dziś słoneczka i uciechy ze swoimi Milusińskimi życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bajka piękna.
    A chęć dzieci do bycia we wszystkim dobrym to po trosze wina dorosłych. Niektórzy swoje niespełnione ambicje leczą tresowaniem (!) dzieci, niestety.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tylko dzieci ale i dorośli są zazdrośnikami.
    Myślę, że wielu z nas też tę wadę posiada.
    Miłego dnia życzę, dużo słonka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie często się zdarza, że to dorośli wymagają od dzieci zbyt wiele. W niczym nie odpuszczają. Słonecznego dnia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo piękna bajka. Mądra i myślę, że pouczająca. Warto ją przeczytać dzieciaczkom, bo pewnie niejedno jest zazdrosne o drugie, a ta bajka uczy, że nie każdy we wszystkim musi być najlepszy!

    Pozdrawiam Antonetko i wszystkie czytelniczki :)
    miłego i spokojnego dnia życzę i oczywiście słoneczka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam całą bajkę z uwagą. Jest długa, ale bardzo mądra.Sama się nauczyłam czegoś- nie wiedziałam, że zazdrość jest taka zła. Może przecież motywować innych do działania-do nauki, do ćwiczeń itd, ale jeśli zazdrość idzie w parze ze złośliwością typu- ja nie mam, to ty też nie będziesz miał ,oj to wtedy jest tragedia! Przypomniało mi się powiedzenie"Zrobię babci na złość-kupię sobie buty, będzie babci zazdrość". Przez zazdrość-rozumiem "podziw", ale i tak bywa, jak to opisałaś pięknie. Bardzo dobry przykład. Ja to sama jestem;jak dziecko:) Pozdrawiam i życze pięknego dnia z wnukami!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieciaczki widziały już wcześniej projekt bajki.Agnieszka narysowała ilustrację. Mam nadzieję, że rozmowy z moja małą "zazdrośnicą" przyniosą rezultaty. Prawdę mówiąc, mam wspaniałe wnuki. Podejrzewam,że sama masz dzieciaczki i wiesz jak to między nimi bywa. Rywalizacja, zazdrość - to cechy ,które zapewne obserwujesz u nich co dzień. Miłego dnia życzę. Pozdrawiam Antoneta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdrość to bardzo brzydka wada. Niestety każdy z nas posiada odrobinę ( a może nawet ogrom) zazdrości. Pozdrawiam i pędzę rozstrzygnąć jakiś mały spór. Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje dla wnuczki Agnieszki, piękny obrazek!

    OdpowiedzUsuń
  10. Agnieszka bardzo dziękuje :) :)
    To właśnie ona w większości rysuje ilustracje do moich wierszy i bajek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, mam dziecieczki. Aż 4 niesamowite córki :) moje największe skarby, jakie mi się w życiu przytrafiły :)
    I wiem, jak to różnie bywa, raz się kłócą, a innym razem jedna wstawia się za drugą. Ale tak to już bywa między dzieciakami - międy rodzeństwem.
    Wyrosną, a jakaś namiastka zazdrości na pewno w nich pozostanie, tak jak słusznie zauważyłaś Antoneto - każdy z nas posiada odrobinę zazdrości. Taka chyba natura człowieka ;)

    Pozdrawiam, miłego dnia życzę, a potem udanego weekendu.
    Zajrzę w poniedziałek pewnie dopiero, bo w domku mi się to nie uda ;) a w pracy tak czasami łatwiej (jak szefostwo nie widzi hihihihi)

    OdpowiedzUsuń
  12. To tak jak ja. Mam 4 piękne córki i jednego syna. Doskonale wiem jak to jest z taką gromadką. Bywały miedzy nimi i kłótnie, zazdrość, ale ostatecznie jeden za drugiego w ogień by wskoczył.Życzę Ci "Mamciu" dużo pogody ducha, radości, dużo pieniążków, bo wiem ile takie dzieci kosztują, a polityka prorodzinna w naszym kraju szwankuje. Pozdrawiam i miłego weekendu z dzieciakami jeszcze raz życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Należy ci się wygrana w tym konkursie. Świetna baja. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wielkie dzięki . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń