Wakacje się skończyły, wnuki poszły do szkoły, mam teraz dużo czasu dla siebie. Jako, że za dwa tygodnie idę na wesele siostrzeńca mojego męża, postanowiłam wreszcie poprzymierzać sukienki i zdecydować, którą założyć na tę imprezę. Wesele jest daleko od domu ( jakieś trzysta kilometrów) tak, że spokojnie mogę wybrać weselną kreację spośród sukienek wiszących w mojej szafie. A mam ich kilka , zresztą bardzo fajnych. Nasza młodzież dorasta, w rodzinie było ostatnio dużo wesel i stąd te sukienki. Nie chciałabym kupować kolejnej.
Niestety, po przymiarkach jestem zawiedziona, rozczarowana. :-( Jednak będę zmuszona do kupna, bo? ……….. No właśnie , co?
Przymierzam pierwszą sukienkę - myślę- ta będzie fajna, rękawek trzy czwarte, kolor granatowo-biały- to na wrzesień akurat. I co?- nie mogę się dopiąć. Wciągam brzuch, wstrzymuję oddech, a tu nic z tego…. O mało zamka nie wyrwałam razem z materiałem, bo na siłę chciałam dopiąć tę sukienkę. Na próżno moje zmagania, bo materiał nic a nic się nie poddaje. Biorę następną- to samo. Kolejną i kolejną to samo. No widziałam, że mi przybyło kilogramów, ale aż tyle? :-(
Dogadzałam wnukom, a, że ja też uwielbiam słodkości, to podjadałam razem z nimi. A piekłam z moimi małymi cukiernikami przeróżne pyszności. To serniczek, to pierniczek, ciasteczka, desery, bloki czekoladowe, muffiny - no i stąd te dodatkowe kilogramy. Jak stanęłam na wagę , to się przeraziłam. I co teraz robić? Porażka!....... Wesele za niecałe dwa tygodnie, a ja wyglądam jak słonica. Jakoś, gdy tu były dzieciaki, nie zauważałam tego. Horror!..... :oops:
Przecież nie będę wydawała kasy na kolejną sukienkę, którą włożę raptem raz na siebie. Co tu robić? Czy za dwa tygodnie dam radę schudnąć? No jest to możliwe. Kiedyś potrafiłam schudnąć 20 kg w ciągu niecałych trzech miesięcy, to teraz te parę kilogramów chyba realne? Jak od dziś wezmę się mocno za siebie, to może uda mi się coś zrzucić. Ale ile? Czy schudnę na tyle, że zmieszczę się do którejś sukienki? Czy może lepiej ruszyć w poszukiwaniu nowej? Dylemat!..... Co robić?
Po przemyśleniu , zdecydowałam się na kupno nowej sukienki. Jakoś nie wierzę w moje odchudzanie. Kiedy byłam młoda jakoś łatwiej mi to szło, a teraz? Brak mi silnej woli. Ciągle powtarzam – zaczynam od poniedziałku odchudzanie… Ile już było tych poniedziałków?- na palcach nie zliczę….. Nie pozostaje mi nic innego jak wyruszyć na zakupy……. 8-O Myślę, że nie ja jedna mam taki problem.