Wiosna.
Ach , wiosna!
To się czuje i widzi.
Gdzieniegdzie kobierzec z krokusów utkany.
Gdzieniegdzie przebiśniegi, żonkile, tulipany.
Na wierzbie kotki srebrzyste.
Na brzozie pierwszy listek.
Już widać pąki na drzewach.
Już wesoło skowronek śpiewa.
Idzie wiosna!
Czasami przystaje, odpoczywa,
by z nowymi ruszyć siłami,
obdzielić przyrodę nowymi darami.
W magicznym koszyczku poszukuje zieleni,
a ma jej mnóstwo odcieni.
Przebiera, wybiera,
zastanawia się
czy, aby w tym jaskrawym kolorze,
łąka pod lasem być może?
Kogo obdarować kolorem groszkowym,
kogo pistacjowym?
Czy nie obrażą się sosenki,
gdy w kolorze mięty da im sukienki?
Nie chcąc między lipą a akacją waśni,
zastanawia się, której dać limonkę a której jaśmin?
Dla kogo szmaragdy, turkusy, seledyny,
czy nie przypadkiem dla malin i jeżyny?
Już sama nie wie, już mętlik ma w głowie,
czeka aż ktoś jej podpowie,
dla kogo zgniła zieleń, dla kogo oliwka,
może to jabłoń powinna ją dostać a może śliwka?
Już sama nie wie, już mętlik w głowie ma,
więc z tą zielenią spokój sobie da!
Reszta odcieni
ląduje w kieszeni.
Teraz czas na inne kolory,
a każdy z nich ma swoje walory.
Szybko rozdać je musi,
by świat barwami kusił.
Wiosna.
Ach, wiosna!
Cud natury.
autor: Anna Bednarek -
ANTONETAilustracja z netu
Pożółkły życia strony
osiadł na nich kurz
przyprószone siwizną skronie
niewiele pamiętają już
z zakamarków duszy
wydobywają wspomnienia
lecz nie wiedzą
czy to rzeczywiście się wydarzyło
czy to tylko sny
czy ta pani
w seledynowej sukience
to miłość życia
czy bogini mgły
czy ten pan w kapeluszu
pełen werwy
to sąsiad
ojciec
dziad
czy może brat
który co wieczór sny kradł
spać nie pozwolił
swawolił
choć wszystko się miesza
choć gorzkie płyną łzy
serce do wspomnień się rwie
biedny staruszek
zagubiony w czasie
sam nie wie czego chce
niczego nie pamięta
nie wie co to piątek
sobota
co to święto
nie wie
czy ma jeść
choć przed chwilą jadł
nie wie czy ma pić
choć przed chwilą pił
biedny
zagubiony w czasie
coraz mniej ma sił
nadwyrężony umysł
poddaje się
nie walczy
nie broni
Alzheimer bierze go we władanie
nie pozwala na nic
za staruszka decyduje
przeciw rodzinie buntuje
zbuntowany
odpycha miłość
lecz miłość nie opuszcza go
pielęgnuje
otula welonem
z serc utkanym
przed Alzheimerem chroni
autor: Anna Bednarek - ANTONETAilustracja z netu
Ach te kobiety
każda cudowna
wspaniała
każda inna
niebywała
jedna delikatna
jak płatek róży
inna ostra jak brzytwa
jedna łagodna jak baranek
inna jak wulkan wybucha
jedna łasa na komplementy
inna nie chce ich słuchać
jedna elegancka
zadbana
inna lepiej się czuje
w wersji pana
stawia na luz
swobodę
przede wszystkim na wygodę
jedna marzy o macierzyństwie
druga woli karierę zawodową
i tak jest prawidłowo
tak być powinno
każdej kobiecie
wybór zostawić należy
nie wolno do niczego zmuszać
odrębności
inności
potrzebuje każda dusza
autor Anna Bednarek -
Antonetailustracja z netu
Krokusy Wolniutko
małymi kroczkami
idzie do nas wiosna
niesie nam w darze
kobierzec
z krokusów utkany
fiolet
przetykany złotem
cudowną
kompozycję tworzy
mistrzowskie arcydzieło
przyciąga koneserów
napawają oczy
rozkoszują się
darem natury
krokusy
pośród zieleni
wyglądają uroczo
fioletu odcienie
jak drogie kamienie
w słońcu się mienią
strzec ich trzeba
przed zachłannością
wyzierającą
z każdego kąta
błękit nieba
uśmiech słońca
krokusów tysiące
to wiosna
radosna
pachnąca
to życie
przepełnione magią
autor:Anna Bednarek-
Antonetailustracja z netu
Deszcz o szyby dzwoni
wiatr na bębnach gra
on ciągle myśli o niej
tęsknota nie daje mu spać
choć mrok spowija ziemię
snuje się jak cień
sen oddalił się
wyczulone ucho
słyszy każdy szmer
sypialnia
otulona
aksamitem nocy
przytłacza go
serce
żałością napełnione
drży
po policzkach spływają łzy
nagle
w drzwiach
zjawia się ona
cała w bieli
w ręku
bukiecik konwalii
wyciąga dłonie
chce pochwycić ją w ramiona
lecz ona oddala się
skinieniem głowy
powstrzymuje go
choć nic nie mówi
on pojmuje bez słów
że jeszcze nie pora
by połączyli się znów
spragniony
stęskniony
o jeden dotyk
prosi
o jedno muśnięcie ust
błaga
ulec gotowa
zbliża się wolniutko
już
już
mają zetknąć się ich dłonie
już zbliżają się usta
jeszcze jeden krok
jeszcze pół
i padną sobie w ramiona
niestety
uderzenie pioruna
schadzkę przerywa
znika ona
on
ogniem namiętności płonie
w geście rozpaczy splata dłonie
nie dostanie już całusa od ukochanej
nie ugasi swego wulkanu
a było tak blisko
na próżno woła
ona nie wróci
to był tylko omam
autor: Anna Bednarekilustracja z netu