31 sie 2015

No i koniec wakacji, do szkoły wracać czas

„ Do szkoły wracać czas”

 



 
Ej, maluchy! Ej, kochane!

Już do szkoły wracać czas.

Wnet zadzwoni pierwszy dzwonek

i na lekcje wezwie was.

 

Pożegnajcie rzeki, góry.

Spakujcie swoje tornistry,

bo chociaż  uwierzyć trudno,

pierwszy dzwonek bardzo blisko.

 

Spełni sie marzenie szkoły.

Znów zatętni w niej życie.

To koniec letnich wakacji.

Uwierzcie dzieci. uwierzcie!

 

Czy wierzycie, czy też nie,

pierwszy września tuż, tuż.

Czeka szkoła, czeka klasa,

zaczynacie naukę już.

  


/ilustracja  z internetu/ 

27 sie 2015

Zakaz kąpieli w morzu

 
Trzydzieści stopni na dworze

Tosieńka wytrzymać już nie może

Nic nie robi leży ledwie żyje

I pot ciurkiem się z niej leje

Koniecznie wykąpać się chce

A mama stanowczo mówi nie

Za zimna woda kochanie

Zapalenia płuc dostaniesz

Chorągiewka wisi czerwona

To znak że kąpiel zabroniona

Lecz do Tosieńki to nie dociera

Płacze krzyczy robi aferę

Wcale a wcale się nie wstydzi

Że tłum ludzi ją widzi

Na próżno mama tłumaczy

Tosieńka płacze i płacze

Wierzyć nie chce że ciepło na dworze

A lodowata woda w morzu

Tosieńko płacz ci nic nie da

Zakazy przestrzegać trzeba

Kąpiel jest dzisiaj zakazana

Nieugięcie tłumaczy mama

 

/ilustracja  z internetu/

22 sie 2015

Kot czy lew?



 
Mały rudy kotek

Usiadł przed lusterkiem

To co tam ujrzał

Wprawiło go w zdumienie wielkie

Zobaczył olbrzyma

Z długą grzywą płową

Zastanawia się teraz biedaczek

Czy nie zwariował

Tak lwy, a nie koty wyglądają

Co się ze mną stało?

Pręży się, wygina ciało

Nie  to niemożliwe

By babci mleczko tak zadziałało

 

Jestem kotem czy lwem?

Maluszek do tej pory zastanawia się

 

 

/ilustracja z internetu/

20 sie 2015

Wieczorna modlitwa dziecka

 


Tosieńko zmówiłaś paciorek?

Tak mamusiu, wczoraj.

A dziś, kto to za ciebie zrobi?

Mamusiu paciorek jest za długi.

Zamykają mi się oczka,

a za oknem ciemna nocka.

Dziś już siły nie mam.

ze zmęczenia konam.

Tosiu!

Ja proszę.

Nie musi to być wyuczony pacierz.

Powiedz Bogu, co tylko chcesz.

Opowiedz, co dzisiaj robiłaś,

jaka szczęśliwa byłaś.

Jak uniknęłaś wypadku,

płynąc statkiem.

Podziękuj za słońce, kwiaty,

za rodzeństwo, mamę, tatę,

za babcię, dziadka,

za miłą sąsiadkę.

Proś o zdrowie dla całej rodziny,

o dzieciątko dla cioci Niny,

o światło Ducha Świętego,

by cię zachęcał do dobrego.

I to wystarczy już.

Aha! Jeszcze, by cię strzegł twój Anioł Stróż.

Potem możesz spać. Anioł będzie czuwał,

przez noc całą, przez noc długą.

 

 

 

/ilustracja z internetu/

18 sie 2015

Serce sie kraje, gdy widzi jak umiera młody tata

„Nie jestem jeszcze gotowy”

 

Dlaczego me serce szaleje?

Skąd ten zawrót głowy?

Nie zabieraj mnie Boże.

Nie jestem jeszcze gotowy.

 

W domu młodziutka żona,

maleńkich dziatek gromadka,

schorowani rodzice

i nieskończona chatka.

 

Jeszcze nie pora umierać.

Dziatki potrzebują taty.

Zachowaj mnie przy życiu.

Pomóż Boże. Ratuj!

 

Wiem co to sieroca dola.

Nie skazuj na nią mych dziatek.

Daj jeszcze szczęśliwie przeżyć

kilka ładnych latek.

 

Pozwól życiem się cieszyć.

Proszę, nie zabieraj mnie.

Jeszcze nie czas, nie pora.

Jeszcze nie, jeszcze nie

 

13 sie 2015

Afrykańskie upały na dobre zagościły u nas

 „ Afrykańskie upały”

 plaża (500 x 351)

Afrykańskie upały

Na wczasy do nas przyjechały

Niby na wczasy

A tymczasem

Dniem i nocą harują

Słoneczne dania nam serwują

Stopni trzydzieści osiem

Dusimy się we własnym sosie

Żar bucha z nieba

Wytrzymać się nie da

Padamy ze zmęczenia

W cieniu szukamy schronienia

A upały nie odpuszczają

Pracować nie przestają

Wymyślają nowe potrawy

Na bazie słonecznej przyprawy

A my choć dosyć już mamy

To i tak upałów nie przegnamy

Wszak słyniemy z gościnności

Nie możemy wyrzucić gości

 

12 sie 2015

Kwiaty też mają swoje żądania

 „ Żądania kwiatów”

 

Promienne słońce,

grzeje bez umiaru, bez końca.

Żar z nieba leje.

Usychają ogrodowe lilie.

Surfinie padają ze zmęczenia.

Na próżno szukają cienia.

Pnące czerwone róże,

twierdzą, że nie wytrzymają dłużej.

Lubiąca słońce cynia,

dosyć słońca już ma.

Fuksja, aster i hortensja

do pigwowca mają pretensje.

A o co? Same nie wiedzą.

Po prostu ze zmęczenia bredzą.

Ciemnofioletowy dziwaczek,

z gorąca płacze.

Bodziszek czerwony

cały jest zaogniony.

Maleńka pomarańczowa dalia

chce wskoczyć do balii,

choć troszeczkę

w wodzie zamoczyć listeczki.

Ogrodowy fioletowy fiołek

ma już poważny dołek.

Nie wie ile jeszcze wytrzyma

bez odrobiny cienia.

Biedna czarnuszka

przestępuje z nóżki na nóżkę,

a dzwonek ogrodowy

szuka nakrycia głowy.

Piękna różowa werbena

na nic siły już nie ma.

Zdenerwowany żeniszek

zarządził ciszę.

W tym czasie słonecznik ozdobny,

zerknął na słońce wymownie.

słonecznik (500 x 375)
Pora kończyć te igraszki.

Niszczysz nasze ciuszki.

Wypalasz kolory,

a to nasze naturalne walory.

Wyblakłe, przepalone

nie nadamy się do wazonu.

Żegnaj! Do widzenia!

Żądamy ochłodzenia!

 

 

/ilustracja   z internetu/

9 sie 2015

Trochę fantazji na te słoneczne dni

Chyba mi mózg przegrzało na tym słońcu, bo zobaczyłam dziwne stworki.
„ Bezpiętek- ni ptak, ni ssak, ni ryba” 

 
Na wybrzeżu

żyje dziwne zwierzę.

Ni to ptak, ni ssak, ni ryba.

Bezpiętek ten zwierz się nazywa.

Jest cały fioletowy.

Kształtem przypomina podkowę.

Ma długą trąbę.

Ha, ha! Śmieszy wyglądem.

Zamiast nóg, płetwy ma

i do tego skrzydełka dwa,

długi ogon, cztery ręce,

sześć par oczu albo i więcej.

Uszy jak wielkie wachlarze.

Jest pomarszczony jak stuletni starzec.

wiercipiętek (250 x 253)
  Mieszka w zamku z piasku.

Meble ma z laskowych orzeszków.

W oknach glonowe firanki.

Z muszelek filiżanki. 

Talerzyki z morskiej piany.

A co jada? Banany!

Powiem szczerze,

nie każdy może zobaczyć to zwierzę.

Ale Tosia,  rudowłosa dziewczynka,

widziała Bezpiętka.

Kiedy opalała się na plaży,

Bezpiętek wyłonił się z morza,

podfrunął do Tosi,

do zamku zaprosił.

Kiedy rączkę mu podała,

w momencie zmalała.

Wyrosły jej skrzydełka,

kolorowe jak u motylka.

We dwójkę odfrunęli

w stronę morskiej kipieli.

Rozstąpiło się przed nimi morze,

zniknęła słoneczna  plaża.

Wyłonił się zamek ogromniasty,

cały z żółtego piasku.

Tysiąc na nim było wieżyczek.

Okalało go tysiąc uliczek,

wysadzanych muszelkami, wąskich, krętych,

aż Tosi w głowie zakręciło się od tych zakrętów.

Główka ją rozbolała.

Pić jej się zachciało.

Przezorny Bezpiętek,

miał ze sobą wywar z mięty.

Tosia wypiła łyczek,

lecz nie pomogło jej to w niczym.

Główka dalej bolała

i spać jej się chciało.

Może się tu zatrzymamy,

prosiła Tosia, lecz on był nieubłagany.

Ni e pozwolił zatrzymać się Tosi,

a ona poczuła, że ktoś ją tarmosi.

Tosiu, Tosiu!

Obudź się, proszę!

Kochane dziecko,

nie wolno spać na słoneczku.

To grozi udarem słonecznym,

a on jest niebezpieczny.

Wiele razy prosiłam,

byś na słonku się nie smażyła.

Twoja skóra jest delikatna,

na słonko podatna.

Mamo dziwnie się czuję,

ja chyba wariuję.

Jakiegoś stworka widziałam!

Czy ja spałam?

Czy on naprawdę tu był,

czy tylko mi się śnił?

Cały był fioletowy,

miał dwie głowy………

Tak, tak! Pewnie nos i trąbę miał

i do swego królestwa cię porwał.

Tak było mamo. Skąd wiesz?

Bo ten dziwny zwierz,

no wiesz, gdy ja byłam mała,

też go widziałam.

I powiem szczerze,

chciałabym znowu zobaczyć to zwierzę.

Czy on wróci tu do nas?

Stworki lubią dzieci,

zapewne jutro znowu przyleci.

Wy przecież fantazję macie,

te stworki wymyślacie.

Ja Bezpiętka nie wymyśliłam,

Tosia się oburzyła.

To nie był sen,

on naprawdę tu był.

Sama mówiłaś, że znasz Bezpiętka.

Już nie pamiętasz?

Skrzydełka miałam,

latałam.

Tosiu, to fantazja przecież.

Skrzydełek nie mają dzieci.

Ale fantazja, to wspaniała sprawa.

Z nią jest świetna zabawa.

Z fantazją się człowiek nie nudzi.

Niestety z fantazji trzeba się obudzić.