31 maj 2014

Nie zapomniałam o Was kochane Dzieci

Dzień dziecka


Kochane dzieci,


że wierszyka dla was nie napisałam,


 nie znaczy to , że o was zapomniałam.


Jakże bym mogła.


Po prostu tak się złożyło,


że czasu nie było.


A poza tym moja przyjaciółka Wena,


która czasem mi pomaga,


nie dość, że zrobiła w mej głowie ogromny bałagan,


to wszystkie moje pomysły do walizki spakowała


i na wczasy sobie wyjechała.


Bardzo nieładnie zrobiła,


że mnie samą zostawiła.


Muszę zebrać myśli,


może wtedy coś wymyślę.


A teraz jako,że  wierszyka nie mam


 złożę Wam życzenia


gorące,


prosto z serca płynące.


Kochane dzieciaki


niechaj   spełniają  się wasze najskrytsze marzenia,


niechaj omijają was smutki, troski i niepowodzenia.dzień dziecka2


A dzisiaj niechaj będzie wszystko dla was.


Słońce, woda


i cała przyroda!

30 maj 2014

Rzuć palenie- 31 maja Dzień Bez Papierosa

Rzuć palenie

 

 

 

 

 

 

 

Nie pal Mamo.


Nie pal!


Obiecałaś.


Tak trudno dotrzymać słowa?


Kiedy będzie za późno,


będziesz żałować!


A wiesz dlaczego?


Bo dopadną cię choroby.


Nie wydoli serce.


Ucierpią oczy.


Rak wgryzie się w ciało.


Będzie bolało.


Oj, będzie bolało!


Nie będzie ratunku,


tylko ból i cierpienie.


Mamo, rzuć palenie!


Jeszcze nie jest za późno.


Nie pal!


Życie jest piękne.


Rozejrzyj się dookoła.


Nie warto umierać.


U twych stóp cały świat.


Sporo pięknych czeka cię lat.


Bez papierosa, bez dymu,


bez nikotyny.


Nie pal Mamo,


nie pal!


Nikotyna trucizną jest


i ty o tym dobrze wiesz.


 

 

/ilustracja z internetu/

27 maj 2014

Koty też śnią-Mruczka sen

 „ Mruczka sen”


 


Przysiadł Mruczek koło płotka


na myszki polne czatuje


lecz nic z tego nie będzie


myszek dziś nie upoluje 


 

 Mruczka sen


 odurzyła go woń kwiatów


zwiesił głowę zmrużył oczka


w sen głęboki zapadł


śni mu się mała foczka


 


na piasku koziołki fika


piłkę podrzuca  w górę


a wszystko to gdzie się dzieje?


na plaży w Baltimore


 


dołączył Mruczek do foczki


razem z nią harcuje


choć burczy mu w brzuszku


wcale tego nie czuje


 


 

/ilustracja z internetu/

26 maj 2014

A ja świętuję dzisiaj na całego

 



 Nie dość, że jest Dzień Matki, to mam jeszcze 3 solenizantki. Pierwszą z nich jest moja Mama. Przemilczę ile to już lat minęło, kiedy zjawiła się na tym świecie. 

„ Moja Mama „ 


Gdyby nie moja Mama


jedyna ukochana


osobowość inną bym miała


to Ona mnie ukształtowała


Mama- to Osoba  najważniejsza na świecie


drugiej takiej nie znajdziecie


kiedy byłam mała


pocieszenie w Jej ramionach znajdowałam


Ona tuliła, głaskała


czułe słowa szeptała


w dorosłe życie wprowadziła


wszystkiego  nauczyła


o Bogu dużo opowiadała


prosiła bym mu zaufała


bym gorąco wierzyła


i swej wiary nigdy się nie wstydziła


ja jej rady w sercu noszę


co dzień Boga proszę


bym wedle przykazań żyła


ludziom w potrzebie służyła


 


I moje bliźniaczki dzisiaj mają urodziny. Dokładnie 26 maja 2007r. o godz. 12:00 przyszły na świat przy pomocy cesarskiego cięcia. Nim do tego porodu doszło, przeżyliśmy prawdziwy horror, o którym już pisałam (tutaj).

Julka i Oliwka wiersz (500 x 375)
 „ Urodziny bliźniaczek”

 

Moje bliźniaczki

dzisiaj mają urodziny.

Będzie impreza!

Zjedzie się pół rodziny.

Niech się cały świat dowie,

że to nasze oczka w głowie.

Piękny prezent Mamie zrobiły,

 w dniu jej święta się urodziły.

Wydaje się jakby wczoraj to było,

 a to siedem długich lat minęło.

Bliźniaczki nasze kochane

zawsze są wesołe roześmiane.

Dobre z nich dziewczynki,

ulubienice całej rodzinki.

 

100 lat dla moich solenizantek i wszystkich Mam!

23 maj 2014

Tęsknota dziecka za nieżyjącą Mamą, nasilająca się w Dniu Matki

 

„ Brak mi ciebie Mamo”


brak mi ciebie mamo (300 x 226)


Wiem, że jestem dużą dziewczynką,


ale co ja na to poradzę,


że bez Ciebie Mateczko


wcale sobie nie radzę?


Miałaś pokazać mi cały świat,


a ty mnie opuściłaś,


osierociłaś.


Pokonana przez chorobę,


odeszłaś do Boga,


a ja sama w domu,


niepotrzebna nikomu,


wylewam morze łez.


Płaczę i płaczę.


Mamo!


Czy ja jeszcze kiedyś cię zobaczę?


Kiedy odszedł tata,


obiecywałaś,


przyrzekałaś,


że zawsze będziemy we dwie,


że nigdy nie opuścisz mnie.


A teraz?


Nie ma taty nie, ma ciebie,


jesteście z Aniołami w niebie.


A ja muszę iść sama


przez życie nieznane.


Poznawać  jego smak.


Gorycz cierpienia,


słodycz ukojenia.


Mamo!


Czy kiedyś boleć przestanie


samotne dorastanie?


Czy minie ból i tęsknota,


czy otworzą się szczęścia wrota?


Choć bardzo mi ciebie brak,


wierzę, że tak!


/ilustracja z internetu/



Więcej moich wierszy TUTAJ

22 maj 2014

Kimkolwiek jesteś, daj mi jakiś znak

Judyta od pewnego czasu miewała nocne koszmary. To chyba od tych filmów, których naoglądała się ostatnio sporo. Przy ostatnim horrorze, to myślała, że serce wyskoczy jej z gardła. Oglądała go wraz z Magdą, szkolną koleżanką, kiedy to ostatnim razem urwały się z lekcji. Rodzice nigdy nie zgodziliby się by nastolatki oglądały filmy z tej kategorii. Ale wiadomo od dawien dawna, że zakazany owoc smakuje najlepiej. A, że Judyta była ostatnio zbuntowaną nastolatką, złamała zakaz. Nie tylko uciekła z lekcji, ale na dodatek oglądała niedozwolone filmy. Teraz odczuwała tego skutki. Doszło do tego, że panicznie bała się ciemności. Nocą miała zapaloną małą lampkę stojącą obok łóżka na nocnym stoliczku. Gdy próbowała ją zgasić, wtedy z ciemności natychmiast wyłania się jakaś postać, zmierzająca w jej kierunku. Judyta wolała nie czekać, co będzie się działo dalej, prędko siadała na łóżku i zapala lampkę. Postać natychmiast znikała rozpływała się jakby we mgle, a Judyta ze strachu nie potrafiła zasnąć. Dygotała, pot oblewał całe jej ciało. Serce trzepotało w piersi jakby zaraz miało wyskoczyć. Pewnej nocy nie wytrzymała tego napięcia i przybiegła do sypialni rodziców, opowiadając o koszmarach.

Mama tłumaczyła Judycie, że to wyobraźnia płata jej figle, ale Judyta nie przyjmowała tego do wiadomości. Uparcie twierdziła, że z ciemności wyłaniają się potworne zjawy, zmierzające w jej kierunku. Mama widząc autentyczny przestrach w oczach Judyty, postanowiła jakoś temu zaradzić.  Zaproponowała wspólne spanie przez parę nocy. Judyta przystała na to z wielką ochotą. Dosyć już miała tych nieprzespanych nocy. Z mamą będzie raźniej.

 Wieczorem Judyta spokojnie zasnęła. Przebudziwszy się w środku nocy, poczuła dziwny niepokój. Wydawało jej się, że za jej plecami ktoś stoi. Czuła i słyszała jakieś dźwięki, przypominające oddech jakiegoś stworzenia. Nie była w stanie obrócić się i spojrzeć do tyłu. Strach sparaliżował jej całe ciało. W głowie pulsowała krew jakby zaraz miała wytrysnąć i zalać cały pokój.  O zapaleniu lampki nie było mowy. Przez umysł przepływały tysiące myśli, powodujące jeszcze większy stres. Oczami wyobraźni widziała upiora ze szponami wbijającymi się w jej ciało. Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu, by obudzić mamę. Już czuła na swym ciele dotyk ostrych szponów. Pomału zatapiały się w jej ciało.

 Jeśli tu jesteś, daj jakiś znak- błagała w myślach. Ale po co ten znak, sama nie wiedziała? Chyba po to, by jeszcze mocniej się bać, bo wtedy to już będzie potwierdzenie tego,  że ktoś rzeczywiście jest w pokoju. W momencie, w którym pomyślała o znaku, w komórce leżącej na nocnym stoliku coś piknęło. Judyta zamarła. Na ten dźwięk zareagowała mama. Zapaliwszy lampkę usiadła na łóżku. Też słyszałaś?- zapytała Judyta drżącym głosem.

Tak, tak, słyszałam. To zapewne bateria się rozładowała- skwitowała mama. Nikogo tu nie ma kochanie. Śpij.

 Taki zbieg okoliczności- zastanawiała się Judyta? Ale ja przecież wyraźnie kogoś słyszałam. Czy to możliwe? Czy rzeczywiście wyobraźnia płata mi figle? Czy może ktoś dał mi jakiś znak? Tylko po co? Co chce mi powiedzieć i co ja mam zrobić? 

19 maj 2014

Serce na dłoni dla Mamy

Z sercem na dłoni


przychodzę do Ciebie


zabierz go proszę


przytul do siebie


 


 serce na dłoni (300 x 300)


 


ogrzej swe dłonie


ogrzej swe ciało


wykorzystaj ciepło


które w nim zostało


 


na wszystkie strony


żar jeszcze bucha


jak głośno bije


Mamo posłuchaj


 


głośno równiutko


wystukuje takt


melodię miłości


niezbity to fakt


 


tę cudną melodię


Mamo kochana


serce dla Ciebie


wystukuje od rana


 


tak bardzo kocha


Ty o tym dobrze wiesz


i ja także wiem


że Ty kochasz mnie też


 

ilustracja z internetu

17 maj 2014

Dzisiaj zapraszam na szampana z okazji mego roczku

Dokładnie rok temu zamieściłam swoją pierwszą notkę. To jest niemożliwe jak ten rok szybko przeleciał. Blog ten powstał z myślą dzielenia się moimi wierszami, które piszę dla dzieci. Dzieci są moją inspiracją, są również bohaterami moich wierszy.

 W rezultacie na moim blogu jest mydło i powidło. Nie tak to miało być. Ale…………. wybaczcie kochani za ten bałagan.

To nie jest tak, że ja siadam do komputera i piszę wg z góry nakreślonego scenariusza. Co dzień mówię koniec, bo pustkę mam w głowie. 

„ Pustka w głowie„


 


Czasami tak siedzę sobie


i wierzcie mi, pustkę mam w głowie.


Wtedy wydaje mi się,


że już nic nie napiszę.


 


Bo moje myśli odleciały,


w obłokach gdzieś szybują.


A może jednak gdy wrócą,


to coś nowego wykombinują?


 


Może wierszyk jakiś powstanie,


bajka albo krótkie opowiadanie


o istotach dzikich, nieznanych


w czasie wędrówki poznanych.


 


Może orzeł się tam pojawi,


ufoliny z nieznanej krainy,


a może wielogłowe ptaki


i przeróżne inne dziwaki?


 

 

Nagle przychodzi olśnienie i to nieraz w najmniej odpowiednim momencie.  I nic na to nie poradzę, że ni stąd ni zowąd moją głowę nawiedzają szalone myśli, które układają się w rymy. Przelewam je na papier, a potem zamieszczam tutaj.

Dawniej nie było takiej możliwości. Napisane wiersze szły do ciemnej szuflady. Nikt ich nie czytał. Więc skoro jest teraz taka możliwość, to się z nimi dzielę.

 

Dziękuję, że ze mną jesteście, że je czytacie.

A czy rok to jest długo, czy krótko?- ocena należy do Was.


Rok!


Czy to długo, czy krótko?


Kto mi odpowiedź da?


Kto się na wielkościach zna?


Bo dla mnie rok,


to jak jeden krótki skok!


Człowiek nie zdąży podnieść głowy,


a już zaczyna się rok nowy.


Nowy?


Czy jesteśmy na niego gotowi?


Niestety nikt nas o zdanie nie spyta,


a nowy rok i tak zawita.


Czy tego chcemy, czy nie,


nie odżegnamy się od niego. O, nie!


Czasu oszukać się nie da,


razem z nim iść trzeba.


A on nam ucieka.


Gońmy go, bo na nas nie zaczeka.


Kiedyś go nie dogonimy.


I co wtedy?

14 maj 2014

Co dać mamie z okazji Dnia Matki

 „ Co ci mamo dać? ”


 


Co ci mamo dać?


Skrawek nieba,


promyk słońca,


blask księżyca?


Jeśli tylko chcesz,


znajdę sposób,


by się w górę wzbić,


uszczknąć nieba,


obrabować słońce,


księżycowi skubnąć złotą nić.


Krople deszczu


nawlec na nią,


utkać


delikatnych pereł sznur.


Lecz nie tego chcesz.


Ja wiem mamo,


ty po prostu chcesz być kochaną!


Przyjmij moje serce


ogromne, gorące,


 do tego jeszcze


buziaków tysiące.


co ci mamo dać 1

 

ilustracja z internetu

Więcej moich wierszy można znaleźć tutaj

Czy komuś marzy się gwiazdka z nieba

 „ Chciałabym gwiazdkę z nieba”


 


Co ja bym chciała?


Gwiazdkę z nieba!


Wiem, że to niemożliwe,


gwiazdki dać się nie da.


Lecz gdybym ja ją miała,


nie stało by mi się nic złego.


Gdybym ja ją miała,


nie bałabym się niczego.


 

 gwiazdka Agnieszka (200 x 140)


  


Wyjrzyj córuś przez okienko.


Wśród milionów gwiazd na niebie,


jest ta jedna jedyna,


która świeci dla ciebie.


Blask od niej bije.


W pokoju robi się jasno.


I ty moje kochanie,


będziesz mogła przy niej zasnąć.


Wskakuj do łóżeczka,


przyłóż główkę do podusi.


Jest pachnąca i mięciutka,


by do snu cię skusić.


Przytul się do misia,


swoje senne oczka zmruż.


By ci smutno nie było,


zostanie z tobą Anioł Stróż.


Będzie czuwał całą noc.


Gwiazdka do snu ukołysze.


Ciii! Cicho szaaaaa,


kołysankę  słyszę.


 


Aa a, śpij, aa a, śnij!


Gwiazdka będzie lśniła,


a ty moja kochana,


będziesz spała i śniła.


 


Aa a aa a,


ciii, cicho szaaaaa,


aa a aa a,


ciii, cicho szaaaaa.


 

Więcej moich wierszy można znaleźć tutaj

12 maj 2014

Barwne motyle

 

Te cudeńka


w strojnych szatach


wirują tańczą


buszują w kwiatach


 


objadają się


kwiatowym pyłkiem


po czym wolniutko


odlatują chyłkiem


 


lecą wysoko


gdzie  wzrok nie sięga


unoszą je skrzydła


motyli potęga


 


te motyle


piękne kolorowe


niczym zwiewne


istoty bajkowe


 


motyle


 


swym wyglądem


skusiły Anię


przycupnęła


spogląda na nie


 


pełna podziwu


pod ich urokiem


napawa oczy


ich pięknym widokiem


 


one krążą


wirują dokoła


szczęśliwa Ania


cichutko je woła


 


hej motylki


cudeńka małe


zostańcie tutaj


zostańcie na stałe


 

Antoneta

 

8 maj 2014

Praca była dla niej ważniejsza niż własne zdrowie

W pewien kwietniowy ranek, Dominika śpiesząc się do pracy, dodała gazu, pomimo, że jechała już o wiele za szybko.  Nie zwracała uwagi na warunki panujące na drodze, a powinna.  O tej porze roku, o godzinie 5: 00 rano jest jeszcze ciemno. Dodatkowo panująca ulewa, utrudniała widoczność. Dominika pochłonięta myślami o firmie, prowadziła automatycznie. Znała tę drogę jak własną kieszeń, niemalże na pamięć, dlatego nie zważała na panujące warunki. Wiedziała, w którym miejscu są koleiny i trzeba zjechać na skraj jezdni. W końcu już od przeszło 20 lat jeździła tą trasą. A dzisiaj bardzo się jej śpieszyło. Chciała jeszcze przejrzeć dokumenty, przed zapowiedzianą kontrolą. Wczorajszego popołudnia nie miała już siły, by dłużej nad nimi ślęczeć, a wydawało się jej, że coś się nie zgadza. Jako główna księgowa odpowiada za finanse w firmie.  Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Bardzo lubiła swoją pracę pomimo tego, że po szkole średniej nie od razu obrała taki kierunek. Początkowo postawiła na pielęgniarkę, ale praktyka w szpitalu, uzmysłowiła jej, że nie potrafi oswoić się z ludzkim cierpieniem. Po trzech latach nauki, zrezygnowała z pielęgniarstwa i zdecydowała się na studia z zakresu rachunkowości. Po ich ukończeniu rozpoczęła pracę na stanowisku księgowej w firmie, w której aktualnie pracuje. Jej upór i zaangażowanie, przyniosły awans, z którego była bardzo dumna.

Dominika była piękną kobietą, zbliżającą się do pięćdziesiątki. Blondynka, elegancka, zadbana. Zawsze wyglądała jakby świeżo wyszła spod grzebienia fryzjera. Zawsze nienaganny, lekki makijaż, manicure i ubiór jak z żurnala. W końcu stanowisko, które zajmowała, zobowiązywało do odpowiedniej prezencji. Życie rodzinne uporządkowane - mąż i dwaj dorośli już synowie.

Dominika tak była pochłonięta swoimi myślami o pracy, że nie zauważyła sarenki, wbiegającej wprost pod koła jej pędzącego samochodu. Natychmiastowe hamowanie na nic się nie zdało. Śliska jezdnia, hamulce i ……..Wszystko działo się tak szybko. Samochód wpadł w poślizg i koziołkował. Zatrzymał się w rowie, znajdującym się wzdłuż jezdni. Dominika była w szoku. Siedziała na swoim miejscu, jakby się nic nie stało. Nie czuła żadnego bólu. Żadnych obrażeń? ……. Szok!  Tylko coś jakby z nosa kapało, ale kiedy przyłożyła chusteczkę, ta okazała się sucha.

Zadzwoniła po męża. Czekając na niego, nie wiedziała czy da radę o własnych siłach wydostać się z samochodu, tak była zdenerwowana. Uspokoiwszy się trochę, udało jej się wydostać.  Po krótkich oględzinach samochodu, stwierdziła, że jest cały. Wprawdzie niewiele widziała, bo panował jeszcze półmrok, ale to, co zobaczyła, wystarczyło. Szczęście w nieszczęściu, pomyślała. Nie czuła żadnych obrażeń, nie krwawiła i jeszcze do tego samochód cały. Chyba ktoś tam na górze dobrze czuwał. Mąż przyjechał bardzo szybko. Chciał z nią pojechać na pogotowie, ale się nie zgodziła. Praca była dla niej najważniejsza. I tym razem było tak samo. Zabrała samochód, którym przyjechał i odjechała. Nic więcej jej nie obchodziło. To mąż zajął się resztą.

Po południu rozbolała ją głowa, ale zlekceważyła to. Wzięła jakieś środki przeciwbólowe i pracowała dalej. Kiedy ból się nasilał, brała następne. Wieczorem zauważyła sine obrzęki wokół oczu. Zamiast zgłosić się do lekarza, robiła sobie zimne okłady, mając nadzieję, że jej to przejdzie. Nie przeszło, a ona dalej to lekceważyła. Obiecała rodzinie, że pójdzie do lekarza. Ale od obiecania do pójścia, daleka droga. Tego dnia nie poszła, bo szef prosił o pilne sprawozdanie. Następnego i następnego też nie, bo znowu było coś ważniejszego od zdrowia. Kolejnego dnia syn miał urodziny, więc chciała upiec ciasto. I tak schodził dzień za dniem, a ona słabła w oczach. Bolała już nie tylko głowa, ale ogólnie się źle czuła. Serce waliło jak oszalałe, jakby chciało wyrwać się z piersi. Chyba ponad 100 uderzeń na minutę. A szybkie i często chaotyczne skurcze nie pozwalają na prawidłowe napełnianie się komór krwią pomiędzy skurczami, co skutkuje zmniejszeniem wydolności serca, a w skrajnych przypadkach powoduje całkowite zatrzymanie krążenia. Choć Dominika miała tylko ukończone 3 klasy szkoły pielęgniarskiej, o sercu wiedziała dużo i zdawała sobie sprawę, że dzieje się coś niedobrego. Czuła, że ma duży problem. Postanowiła szybko upiec biszkopt i pojechać do lekarza, zresztą przyrzekła to rodzinie.

Ale do lekarza nie dojechała!

Kiedy Dominika nie odbierała kolejnego telefonu od męża, postanowił zwolnić się z pracy i zorientować, co się dzieje? Widząc ją rankiem, miał złe przeczucia. Była blada i chwiała się na nogach. W pracy nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Chodził z kąta w kąt, aż szef udzielił mu reprymendy. Teraz od drzwi wejściowych wołał Dominikę. Żaden hałas nie dochodził z domu. Może jest u lekarza, pomyślał. Na tę myśl ulżyło mu. Ale serce podpowiadało coś innego………. Nerwowym krokiem szedł wzdłuż korytarza i zaczął otwierać po kolei drzwi do pomieszczeń. Ostatnim pomieszczeniem była kuchnia. To, co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Dominika leżała na podłodze. Natychmiast pochylił się nad nią. Nie oddychała.

Lekarz pogotowia długo pochylał się nad Dominiką, ale pomoc przyszła zbyt późno. Stało się to najgorsze, całkowite zatrzymanie krążenia.

Nie musiało do tego dojść. Sekcja wykazała pęknięcie podstawy czaszki ( w obrębie dołu tylnego) i powikłania. A wystarczyło pójść do lekarza. Wystarczyła zwykła tomografia komputerowa i zastosowanie odpowiedniego leczenia.

Nie dajmy się zwariować. To nasze życie jest ważniejsze od pracy!  

 

6 maj 2014

Dzieci potrafią z niczego zrobić aferę

 „ Poranna afera”


 


Nie uwierzycie!


Ale to prawda szczera,


w mieszkaniu na parterze,


z samego rana była afera.


Trzyletnia Zosia,


miała muchy w nosie.


Dlaczego? Nie wiadomo!


Nie chciała powiedzieć nikomu.


Może lewą nóżką wstała,


dlatego humoru nie miała?


Gdy rodzice pytali Zosię,


dlaczego tak złości się,


nie odpowiadała.


Niegrzecznie nóżką tupała.


Wszystko było na nie!


Wszystko było be!


Szwy w rajstopach ją uwierały,


sweterek był za mały,


spódniczka była za krótka,


ciasne były butki,


bluzeczka była niemodna,


a koszulka niewygodna.


Wszystko było na nie!


Wszystko było be!


Mówiła, że boli ją brzuszek,


że przeszkadza jej fartuszek.


Że boli ją główka,


to była kolejna wymówka.


Mamie śpieszno do pracy,


a Zosia płacze i płacze.


 


 poranna afera (200 x 267)


Nie chce się ubierać,


stąd cała afera.


A kiedy afera skończy się?


Tego nikt nie wie!


 

Więcej moich wierszy można znaleźć tutaj

5 maj 2014

Jabłonka zaprasza na ucztę

jabłoń (500 x 375)




Wystroiła się jabłonka


w białą zwiewną sukienkę


pokropiła wonnościami


udaje młodą panienkę


 


zalotników wabi kusi


zaprasza na wielką ucztę


spijać będą słodki nektar


przyjęcie będzie huczne


 


złocisty kwiatowy pyłek


goście w darze dostaną


młoda przepiękna jabłonka


niebawem zostanie mamą


 


urodzi czerwone jabłka


słodkie duże malinówki


z cieniutką zdrową skórką


i miąższem kruchym bielutkim


 


swym wyglądem kusić będą


jak niegdyś ich piękna mama


na zabranie ich do domu


skusi się niejedna dama


 

Więcej moich wierszy można znaleć tutaj

2 maj 2014

Jednego dnia radość a drugiego łzy

Dopiero co były tańce i zabawa, a dziś panuje u nas smutek.

Pamięć o ojcu (300 x 225)

Ostatnio coraz częściej śmierć zagląda do drzwi moich bliskich. Wykrusza się pokolenie moich rodziców. W przeciągu krótkiego okresu przychodzi nam żegnać już trzecią osobę. 

„Znowu przyszła zebrać żniwo”


 Znowu przyszła po swoje żniwo (300 x 233)

 

Choć nie sieje,


zbiera żniwo.


Wdziera się przemocą,


nieproszona.


Pozostawia pustkę,


smutek, żal,


tęsknotę.


Tęsknotę za czymś,


co już nigdy nie powróci.


Życia nie da się przywrócić.


Śmierć !


Okrutna, zła,


władzę nad człowiekiem ma.


Przyszła bladym świtem.


Nie uzgodniwszy z nikim,


zgasiła płomień.


Płomień,


którego nie da się wzniecić.


Znowu wygrała,


kolejne życie zabrała.