Dzisiaj-wszystkie nasze myśli
szlakiem wspomnień podążają,
chwile przeżyte z bliskimi,
z czułością odtwarzają.
Powstają cudowne obrazy.
Jeden, drugi, trzeci.
Na nich kochani rodzice
obejmujący swe dzieci,
rodzeństwo, znajomi,
dziadkowie z wnukami,
wszyscy Ci, których już nie ma,
nie ma tutaj- między nami.
Odżywa tęsknota,
serce mocniej bije.
Wspomnieniami o zmarłych
każdy z nas dziś żyje.
Odwiedza groby ukochanych.
Zapala znicze, lampiony.
Wracając do domu,
jest milczący, skupiony.
Nie wiem co sprawia, czy te jesienne długie wieczory, czy zbliżający się Dzień Wszystkich Świętych, że moje myśli krążą wokół śmierci i nie dają mi spokoju. Śmierć zawładnęła moimi myślami całkowicie. Od rana do wieczora przewijają się przez mój umysł wszystkie tragiczne zdarzenia jakie miały miejsce w ostatnim okresie. Śmierć zabrała już tyle bliskich mi osób i stale czyha na nadarzającą się okazję, by wziąć w swoje szpony kolejną ofiarę. Stąd ten poniższy wiersz: Śmierć
okrutna pani
życie ludzkie
ma we władaniu
nie ma litości
ta okrutna pani
przychodzi znienacka
wiele serc rani
podstępna zła
pozostawia cierpienie
zadawszy cios
ucieka niepostrzeżenie
jest nieprzekupna
nie ominie nikogo
do życia
nastawiona wrogo
śmierć i życie
przeciwieństwa dwa
każdy człowiek
respekt przed nimi ma
śmierć
przynosi ból i łzy
życie
to radość to my
Gdzie jesteś Tato kochany?
Dlaczego nas zostawiłeś?
Czy ci źle było z nami?
Gdzie się przed nami ukryłeś?
Mama ciągle gorzko płacze
Ja wszędzie szukam ciebie
Ale już cię nie odnajdę
Już jest po twoim pogrzebie
Trumna w ziemi spoczywa
Pokryta trawą i kwieciem
Powiedz mi Tato kochany
Czy źle ci było na świecie?
Zostały tylko wspomnienia
Nie usłyszymy twych kroków
Twego głośnego śmiechu
Nie skrzyżujemy już wzroku
Brakuje nam ciebie Tato
Życie szalenie kochałeś
Przez chorobę pokonany
Dlaczego odejść musiałeś?
Żal i pustka pozostała
Nigdy cię nie zapomnimy
Pochyleni nad twym grobem
Wspólne chwile wspomnimy
Zmówimy razem modlitwę
Prosząc Miłosiernego Boga
By ci darował winy
I ugościł w swych progach
Antoneta
Jakże tęsknimy za rodzicami,
gdy ich już nie ma między nami.
Tęsknota w naszych sercach pozostaje,
pamięć o nich nigdy nie ustaje.
Mimo, że dorosłe prowadzimy życie,
tęsknimy za nimi skrycie.
Kiedy ocieramy tęsknoty łezkę,
odnajdujemy do nich ścieżkę.
Nad grobem się pochylamy,
w myślach z nimi rozmawiamy.
Dzielimy się radością, smutkami,
dużymi i małymi sprawami.
Zaraz na sercu lżej,
gdy pożalimy się matuli swej,
promyczek światła ujrzymy,
gdy przed ojcem serce otworzymy.
Z nadzieją w sercu do domu wracamy,
wierząc, że znowu kiedyś się spotkamy,
ANTONETA
Czy to jesień?
Rozwichrzone włosy,
w ręku pędzle,
fioletowe wrzosy?
/ rysowała moja wnuczka Agnieszka/
Tak, to ona!
Prześliczna, rozpromieniona.
Bieży tu do nas szybko
wesoła, roztańczona.
Jest w swoim żywiole.
Świat próbuje zmienić.
Wymachuje pędzlem,
nie żałując czerwieni.
Zieleń i purpurę
nakrapia złotem.
Taki ma kaprys.
Na szaleństwo ma ochotę.
Używa jaskrawych barw,
rzucających się w oczy.
Malując kolorowo świat,
dumnie przed siebie kroczy.
Wciąż idzie dalej i dalej
nie zwalniając kroku.
Taka zwiewna, ponętna,
pełna powabu, uroku.
Rozgląda się dookoła,
pomocników wabi.
Przekomarza się z nimi,
świetnie się bawi.
Malowanie zakończyła,
świat kolorami się mieni.
Jak za dotknięciem różdżki,
krajobraz się odmienił.
Teraz jesień,
do odejścia już gotowa.
Powróci znów za rok,
by malować od nowa.
„Przyjaciel” Przyjaciel!
Któż to taki?
Czy pocieszyciel w smutku,
czy kumpel do draki?
Kto mi odpowie?
Przecież nietrudne to pytanie.
Zapewne każdy z was
zna odpowiedź na nie.
Tak!- mały Franio woła.
Przyjaciel- proszę pani
nie okłamuje nas nigdy,
oszczerstwem nie rani.
Kiedy ktoś nas bije,
staje w naszej obronie.
Kiedy ktoś wytyka palcem,
po naszej jest stronie.
W chorobie, smutku
łzy nam ociera,
dodaje otuchy,
nieustannie wspiera.
Pomocy nie odmawia,
dobrych rad udziela.
Zawsze ma czas dla nas.
Po tym poznaje się przyjaciela.
Antoneta
Moje wnuczki bliźniaczki w maju skończyły 6 lat. Ależ ten czas leci ;-)Przy dwójce , mam wrażenie, że jakby 2 razy szybciej. Dobrze, że to one rosną, a ja wciąż jestem młoda babcia hihihihi.Ale chciałam tutaj opisać, jak natura? przyroda? geny? – jak to wszystko jest niesprawiedliwe. Julka i Oliwka urodziły się w terminie – 38 tydzień ciąży (jak na ciążę bliźniaczą to uważam, że to sukces). Z wagą: Julka – 3400g, a Oliwka – 3520g. Można powiedzieć, że to smoczyce były :lol: Obie ze wzrostem 55cm. Z racji tego, że córka jest po operacji piersi, dziewczyny były od razu karmione butelką. Co 3 godziny. Nie ma zlituj się. Już po jakimś czasie porcje wypijane przez nie różniły się, może nie aż tak bardzo ale jednak. Uczestniczyłam w tym wszystkim jako babcia, bo wtedy jeszcze córka mieszkała u mnie w domu. Kiedy zięć był w pracy, pomagałam przy wnuczkach. Oliwka na nieszczęście przez 3 miesiące miała kolki :-( Wagowo przez dłuższy czas szły łeb w łeb. Po jakimś czasie okazało się, że Julka zaokrągla się bardziej. Po konsultacji z panią pediatrą, „oszukiwaliśmy” ją i co drugie karmienie – zamiast mleczka była woda z odrobiną glukozy albo herbatka. Przez jakiś czas skutkowało :-|Przed swoimi 1 urodzinami, Julka dostała ataku, jak się potem okazało – astmy :-( Mąż córki choruje na astmę oskrzelową, więc powiedzmy, zdawaliśmy sobie sprawę, że któraś może to po nim „odziedziczyć”. Zaczęło się branie sterydów i inhalowanie. Znosiła to dzielnie. . Ataki udało nam się opanować. Jak tylko widzieliśmy, że coś się zbliża – to działaliśmy zgodnie z instrukcjami.Ale leki pewnie podziałały tak, że Julka zaczęła wagowo odstawać od Oliwki. Dzisiaj różnica między nimi wynosi aż 9kg :-( Widzieliśmy to już wcześniej i córka starała się tłumaczyć jej, że musi mniej troszkę jeść, że musi jeść powoli. Nieraz biedna się popłakała :cry: Ktoś, kto patrzyłby na to z boku, pomyślałby: ależ wredna matka! Dziecku jeść zabrania! Ale gdyby przyjrzał się dokładniej, to widziałby gdzie leży problem. Mi jako babci serce się kraje, gdy widzę jak Oliwka może jeść bez ograniczeń, a Julka musi się pilnować.Przy ostatniej wizycie u pediatry, Pani doktor powiedziała, że Julka musiałaby tak ze 2-3kg schudnąć. No i wytłumacz tu teraz dziecku, że nie może dostać więcej jedzonka? Że musi więcej wody pić i więcej się poruszać? Oliwce odwrotnie – jedzenie trzeba by wciskać na siłę :-( taki z nią problem. Ona z kolei pewnie ma niedowagę :-(I tak zaczynamy akcję odchudzania u naszej Julci. Będzie ciężko i będzie „bolało”. I właśnie moje pytanie: gdzie ta sprawiedliwość? Jedni mogą jeść bez umiaru i nic! I żadnych dodatkowych kilogramów. A inni – popatrzą i już jakby robią się ciężsi, grubsi :-( Myślę, że kiedyś Julcia mamie za to podziękuje. Za to, że ją pilnowała i nie dawała tyle jedzenia, ile by chciała. I pewnie z tą swoją skłonnością do tycia będzie walczyła do końca życia :-( tak jak mama i obie jej babcie, które też mają więcej ciałka niż powinny mieć ;) Ja zawsze miałam problemy z wagą. Mam złą przemianę materii i muszę bardzo pilnować się z jedzeniem! A druga babcia jest jeszcze grubsza, ma sporą nadwagę. I widać Julcia odziedziczyła te niedobre geny po babciach.
Uzależnienie od gier komputerowych?- mi to nie grozi!
Tak myślałam. Niestety- stało się. Chyba na stare lata zgłupiałam.
Może zacznę od początku.
Wszystko zaczęło się pewnego wieczora. O godzinie 22;30 zadzwoniła komórka.
Córka ? O tej prze? Serce podeszło mi do gardła…… Zapewne coś się stało. Z bijącym sercem odbieram:
- Halo? co się stało?
- Mamuś, nic. Nie obudziłam Cię?
- Wiesz, że o tej porze jeszcze nie śpię.
- Nie denerwuj się, nic się nie stało. Jesteś przy komputerze?
- Noooo!
- To wejdź na facebook i odeślij mi zaproszenie do gry.
- Nie bardzo wiem o co chodzi?- odpowiadam.
- No, proszę- wejdź- ja powiem co i jak.
No i krok po kroku córka powiedziała mi co mam zrobić. Pomyślałam „WARIATKA”. Żeby po nocy dzwonić, straszyć ludzi- po to tylko, by móc dalej grać? Nie do wiary.
Zapomniałabym o tym zdarzeniu, gdyby nie to, że córka przyjechała w niedzielę z wizytą i w pewnym momencie zeszłyśmy na temat wieczornego telefonu.
- Mamuś ja ci mogę pokazać na czym ta gra polega i po co potrzebne mi było zaproszenie- oznajmiła córka.
- Nie, nie mam czasu na takie głupoty- odpowiedziałam, chociaż coś mnie kusiło, by zobaczyć co ją tak wciągnęło.
- Przecież nie pracujesz, możesz troszkę się zrelaksować- kusiła.
No i ja głupia dałam się w to wciągnąć. Jak małe dziecko. Ci co grają wiedzą na czym to granie polega. Przechodzi się kolejne plansze. Niektóre są naprawdę trudne. Jeśli się nie przejdzie, traci się życie, a jest ich tylko 5. Ale co ja będę opowiadać na czym to polega. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że wciągnęło mnie to i już.
Na szczęście jest to darmowe granie!!! Nie traci się forsy ( ja nie tracę). Nie zgłupiałam aż na tyle, by kupować sobie życia- a można- tylko czekam aż ktoś z grających mnie poratuje- bo też jest taka możliwość.
Radzę wszystkim- NIE ZACZYNAJCIE GRAĆ- bo jak się zacznie, trudno się oderwać!
I wtedy zaczynają się problemy domowe. Nie ma czasu na pranie, prasowanie, sprzątanie.
- Nie mam żadnej koszuli wyprasowanej- denerwuje się mąż.
- Poczekaj minutkę. Kochanie, proszę- przejdę tylko tę planszę- wołam od komputera.
Tak to potem wygląda w domu.
Dobrze, że mam wyrozumiałego męża. Inny to by już walnął pięścią w stół, a on się tylko podśmiechuje po cichutku. Zastanawia się co w tej grze jest takiego fascynującego, że pochłania tyle czasu i nie można się od niej oderwać. Zawsze uważał, ( zresztą ja też tak myślałam)że ma rozsądną żonę. A tu co?.
Ostatnio zaniedbuję moje pisanie, mało czytam. Nie podoba mi się to. Muszę z tym skończyć.
Teraz rozumiem tych hazardzistów, którzy jak zaczną grać, to nie mogą skończyć. Ale ja muszę!
Koniec grania, koniec i kropka!- to moje postanowienie!
Jest przecież tyle ciekawych rzeczy do zrobienia:)
„ Jesienny wiatr„Zahulał jesienny wiatr,
liście z drzew skradł.
Zahulał jesienny wiatr,
szyszki z drzew skradł.
Opadły barwne listeczki,
opadły ciężkie szyszeczki.
Zwierzęta listeczki zbierają,
w swych norkach składają.
Wyścielają legowisko,
bo mroźna zima jest blisko.
Maleńkie rude wiewióreczki
zbierają orzechy, szyszeczki.
Gromadzą w swej spiżarni,
by zimą dziatki wykarmić.
/ ilustracja Julka lat 5/
Zahulał jesienny wiatr,
liście z drzew skradł.
Listki wirują na wietrze
z każdą chwilą bledsze.
Na ziemię spadają,
zmęczone-odpoczywają.
Zahulał jesienny wiatr,
szyszki z drzew skradł.
Nasionka z nich wypadają,
głodne ptaszki je zjadają.
Jedzą z apetytem
nasionka wyśmienite.
Święta Jadwigo!
Tyś drogowskazem
na drodze którą kroczymy
kierując się jego zasadami
nigdy nie zabłądzimy
wskazówki są jasne czytelne
kto ich przestrzegał będzie
odnajdzie drogę do nieba
zawsze i wszędzie
Ty nam pokazałaś
jak żyć trzeba
jak dzielić się z głodnymi
kawałkiem chleba
jakie należy mieć serce
co widzieć muszą nasze oczy
jak bezinteresownie z miłością
udzielać potrzebującym pomocy
dziękujemy Jadwigo kochana
że nam pokazałaś drogę do Pana
choć trudna to droga
mamy nadzieję że nam się uda
krzyże nasze udźwigniemy
potrzebujących dostrzeżemy
udzielimy im pomocy
o każdej porze dnia i nocy
„ Święta Jadwigo Śląska”
Pana Boga ukochałaśnade wszystko na świeciecałe swe serce Mu oddałaśjuż jako małe dziecię bogactwa miałaś wielelecz Ty bardzo skromnie żyłaśpokuty sobie zadawałaśmało jadłaś pościłaś Twe miłosierne sercebiednych darzyło miłościąpomagałaś bezdomnym chorymz przeogromną czułością teraz jesteś w niebiespoglądasz na nas z góryswą wielką miłością roztapiaszskostniałych serc grube mury prosimy Cię kochaj naswspieraj w bólu cierpieniudaj ulgę w ciężkiej chorobieprowadź drogą ku zbawieniu
„ Malutki kotek ”Kici kici chodź koteczku
kici kici dam ci mleczko
pełną miskę mleczka dam
dobre słodkie mleczko mam
chodź tu do mnie mój malutki
chodź tu do mnie mój słodziutki
usiądź przy mnie tutaj blisko
odpuść dzisiaj małym myszkom
wypij mleczka miskę całą
by ci w brzuszku nie burczało
pośpij sobie słodko błogo
zostaw myszki pod podłogą
kici kici dobry kotek
choć na myszki ma ochotę
poharcować im pozwala
po cichutku się oddala
zawinąwszy się w kłębuszek
uśnie szybko kot maluszek
będzie sobie długo spał
mały kotek miau miau miau
Antoneta
Bardzo dawno temu
przed wieloma tysiącami lat
Bóg wszechmocny
stworzył nasz piękny świat
początkowo ziemia
pustkowiem była
dopiero z rozkazu Boga
w siedlisko życia się przerodziła
powstały góry równiny
rzeki morza oceany
krajobraz podobny do tego
który jest nam obecnie znany
na lądach wyrosły trawy
kwiaty prześlicznie pachnące
dorodne drzewa i krzewy
wspaniałe owoce rodzące
potem stworzył Bóg ciała niebieskie
jasne duże promieniste słońce
złoty księżyc świecący nocą
planety gwiazdki migocące
następnie stworzył zwierzęta
piękne skrzydlate ptaki
małe i wielkie morskie ryby
wodne i lądowe ssaki
na końcu stworzył człowieka
na swój obraz i podobieństwo
umieścił go w pięknym raju
nakazał pełne posłuszeństwo
Antoneta
„Chochlik drukarski”Jakimś cudem
nie wiadomo skąd
do wydrukowanego tekstu
wkradł się poważny błąd
kto jest winien?
zdradzić wam?
poczekajcie !
powiem wam!
to chochlik drukarski
maleńki trzpiotek
namieszał w tekście
ten złośliwy gagatek
zabaw mu się zachciało
poprzestawiał literki
zostawiając po sobie
bałagan wielki
ukrył literek parę
znaleźć je trudno
ale wierzcie kochani
bez chochlika byłoby nudno
on wiedząc o tym
śmielszy się staje
kiedy się go nakryje
niewinnego udaje