6 lut 2014

Transakcja nie może zostać zrealizowana z powodu braku środków

Już od dłuższego czasu powtarzałam mojemu najmłodszemu dziecięciu, które studiuje i mieszka poza domem, by założyło sobie konto w banku. Przecież może się zdarzyć, że zostanie bez grosza przy duszy, bo kupi jakąś potrzebną książkę, zeszyt czy lekarstwo. Wiemy, jakie to wszystko drogie. A miałoby to dziecię konto, to pieniążki mogę przelać w każdej chwili. Nalegałam, to w końcu w grudniu, przed świętami, założyło. Starsza córka z zięciem polecili bank, w którym mają swoje rachunki. Tam pojechali. Wrócili bardzo zadowoleni, bo załapali się na jakąś ciekawą promocję. Zięć i dziecię dostanie premię, jeśli do końca miesiąca stycznia, zostanie wykonana jedna transakcja kartą płatniczą, za kwotę, co najmniej 200, - zł. Dlaczego nie skorzystać, pomyślałam? I tak trzeba zrobić zakupy.  Zaraz wprowadziłam dane do moich płatności, przelałam pieniążki.

Czas szybko płynie. Zbliżał się termin końca promocji bankowej. Chcąc nie chcąc, trzeba było pojechać na te zakupy. Wybraliśmy się na nie we trójkę, tzn. mąż, dziecię i ja. Konto zasilone, więc można poszaleć.

Każdy z naszej trójki ładował to, co lubi. Szybko zapełniliśmy nasz wózek.

Kasjerka podliczyła nas ekspresowo. Okazało się, że przeholowaliśmy z tymi zakupami i to dosyć mocno, ale ja się tym nie przejmowałam, bo wiedziałam, jaką kwotą zasiliłam konto. Nie była to mała kwota.

Dziecię wprowadzało PIN. Jakież było nasze zdziwienie, gdy się okazało, że transakcja nie może być zrealizowana. Może zły PIN, łudziłam się. Powtórzyliśmy operację. Bezskutecznie. I co teraz? Nikt z naszej trójki nie miał przy sobie gotówki.

- Dlatego nie uznaję żadnych kart płatniczych, denerwował się mąż.

-  Karty są dobre, próbowałam tłumaczyć………. chyba nadaremnie.

No i co? Wózek z zakupami odjechał na bok, a my do domu po kasę. Po powrocie nie obyło się bez ponownego wykładania i pakowania towaru. Wszyscy mieliśmy tego dosyć, bo do wózka pakuje się fajnie, ale to wykładanie i pakowanie? Szkoda gadać!

Dlaczego transakcja nie mogła być zrealizowana?- zastanawiało nas to.

- Ja niczego nie płaciłam kartą- tłumaczyło się moje dziecię.- Wszystkie pieniądze powinny być na koncie.

- To, jaka jest przyczyna?- drążyłam temat.

- Mamuś, a przelałaś pieniądze na dobre konto?- wypaliło dziecię. Bo wiesz, ja mam dwa konta: jedno oszczędnościowe, a drugie na bieżące wydatki.

- Teraz mi to mówisz? Wpisałam to z pierwszej strony umowy. Zobaczyłam konto, to dalej nie czytałam, bo i po co? Przecież to nie moja umowa.

-  A to właśnie numer konta oszczędnościowego widniał na pierwszej stronie- oznajmiło dziecię.

Mogło mi powiedzieć ta moje dziecię, że ma dwa konta, czyż nie? 

Ciekawe czy też mieliście taką przygodę w sklepie,że trzeba było zostawić zakupy i pędzić po gotówkę?

 

 

17 komentarzy:

  1. Miałam już różne przygody z kartą, Antoneto! Dlatego lepiej jednak mieć przy sobie gotówkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka sytuacja przydarzyła mi się po raz pierwszy :) Teraz bez gotówki nigdzie się nie ruszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochane dziecię! :D Proszę pozdrowić ode mnie :D

    U mnie była podobna sytuacja... Miałam pieniądze na karcie, pojechałam na zakupy. Z mężem pilnujemy ile jest na koncie, więc liczymy opłacone rachunki, które jeszcze się nie zaksięgowały, żeby później nie było, że na koncie widnieje kwota 600 zł, a tak naprawdę jest 200 zł...

    No i któregoś dnia mając parę stówek na koncie pojechaliśmy do Kauflandu. Ładujemy do wózka, potem z wózka na taśmę, z taśmy do toreb, mąż wyciąga kartę, wbija pin i koniec... Brak środków na koncie! Patrzymy na siebie zdziwieni. Jeszcze raz, nic, jeszcze raz, nic. Mówimy, ze na pewno mamy kasę na karcie! Pani kasjerka mówi, że obok jest bankomat, żeby wypłacić pieniądze i zapłacić gotówką, bo u nich czasem zacina się terminal... Podchodzimy do bankomatu - karta, pin, wypłata i... BRAK TAKICH ŚRODKÓW NA KONCIE.
    Aaaa!

    Okazało się, że na karcie mamy 100 zł zamiast 300, bo zapomnieliśmy, że jakiś czas temu zrobiliśmy zakupy w lidlu za 200 zł :D Na szczęście mieliśmy przy sobie gotówkę, więc wypłaciliśmy stówkę, a resztę dołożyliśmy z portfela... Ale masakra, jaki stres! Kasa zablokowana i w ogóle...

    Ale na szczęście trafiliśmy na miłą i zabawną kasjerkę, więc nie było tak źle...

    OdpowiedzUsuń
  4. Za pozdrowienia dziękuję i przekażę, gdy tylko dziecię wróci z egzaminu :)
    Czyli takie sytuacje się zdarzają. Dobrze,że mieliście gotówkę,bo my po nią pędziliśmy do domu. I to wyładowywanie z tych siat i pakowanie od nowa, było bardzo uciążliwe. Mam nauczkę na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuję za informację :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego wyładowywania z siat i pakowania z powrotem współczuję Ci najbardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że nas było trzech :) To nam to w miarę sprawnie poszło.
    Nawiasem mówiąc ( chyba już kiedyś pisałam) to moje dziecię ma na imię Natalia. Często do niej mówimy Talka, Talusia :)
    Za pozdrowienia bardzo dziękuje i też pozdrawia :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie miałam takiej sytuacji, ale zawsze martwię się w "biedronie" tuż przed wypłatą, czy nie przegięłam z zakupami i czy mi wystarczy gotówki ;) Kiedy zakupy jadą sobie taśmą, kontempluję z czego w razie wpadki zrezygnuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że więcej taka sytuacja mnie nie spotka :) zazwyczaj płacę gotówka :), a tu pech chciał, że w ogóle jej nie zabrałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż tak ostro to nigdy nie miałam.
    Ale raz zdarzyło mi się zapłacić kartą, która straciła ważność.
    Na terminalu pojawił się komunikat u sprzedawcy " proszę zabrać kartę"
    Kasjerka zabrała mi kartę, a cała kolejka spoglądała na mnie jak na złodzieja.
    Na szczęście miałam gotówkę,żeby za zakupy zapłacić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje dziecię tak miało wczoraj. Dostało od babci pieniądze na 18 urodziny (na konto) i chciało spełnić swoje marzenie. Poszło do Sephory, by zainwestować w pomadkę do ust Chanel. No, całe przeszczęśliwe. A przy kasie okazało się, że nie ma środków. A środki były, tylko nie wiadomo, dlaczego tak się stało. Musiało wypłacić w bankomacie i wrócić po zakup. :) :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, tak, pamiętam!
    Hihihi, Natalie są niemożliwe :D

    Jak po egzaminie, zadowolona Talka z siebie?:) Można wiedzieć, co córa studiuje?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że dało się wypłacić gotówkę :) i dziecię mogło spełnić swoje marzenie, które zafundowała mu babcia. Jakie te babcie kochane :)
    Dlatego mój mąż jest przeciwny kartom. Zatankował kiedyś paliwo,chciał zapłacić kartą i też się okazało przy kasie,że nie ma środków. Zastanawiam się dlaczego tak się dzieje?

    OdpowiedzUsuń
  14. ten komunikat przerażający, brr !
    Dobrze,że dysponowałaś gotówką.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja Talka jest na pierwszym roku. Studiuje filologię angielską, specjalizacja:język biznesu. Wczoraj zdawała historię krajów anglojęzycznych. Był to trudny egzamin, na wynik musi poczekać. Pozostałe egzaminy zaliczyła na medal. Więc myślę, że ten też zaliczy. Może nie medalowo, ale zaliczy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. wow, super! Gratuluję mądrej córki:))) no, ale Natalie to z natury są mądre (śliczne, zgrabne i powabne)

    :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. W całości zgadzam się z tym, co mówisz ( śliczne, zgrabne i powabne) :)

    OdpowiedzUsuń