20 paź 2014

Powrót do szarej rzeczywistości

Tyle przygotowań do niedzielnego odpustu i co? Te cudowne chwile z całą rodzinką przeleciały jak z bicza strzelił. Stanowczo za szybko. Wszystko pięknie się udało, łącznie z pogodą.

Dla dzieciaków najważniejsze były stragany z zabawkami. Nie obyło się bez zakupów. Na szczęście dzieci nie miały wielkich wymagań. Skończyło się na małych drobiazgach. Dziewczynki kupiły jakieś świecidełka, a chłopaki balony.

Odpust parafialny to jest taki dzień, gdzie zjeżdżają się dzieci do rodziców, czy też odwrotnie. Widać dużo dawno niewidzianych twarzy, które czasami trudno rozpoznać. I tym razem tak było. Kiedy spostrzegłam faceta idącego w moim kierunku, uśmiechającego się od ucha do ucha, pomyślałam sobie, że mnie z kimś pomylił. Przecież go nie znam ……….. a on pędzi wprost na mnie. O mało co mnie nie przewrócił. Grzecznie się ukłonił i widząc moje zdziwienie powiedział:

- Nie poznajesz mnie? :-(

Kiedy się odezwał, już wszystko wiedziałam. Ten głos był jedyny i niepowtarzalny. Przecież słuchałam go niemal codziennie przez 8 lat szkoły podstawowej. Nie widziałam go dobrych kilkanaście lat. Tak sobie pomyślałam, jaki ten czas jest nieubłagany. Pozostawia ślady przemijania. Dobrze, że u siebie człowiek ich nie dostrzega :-P

Takie spotkania po latach są cudowne. Gdyby nie odpust zapewne nie spotkalibyśmy się.

 

 

12 komentarzy:

  1. Cieszę się ,że się wszystko dobrze udało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że nasza Antonetka znowu stanęła na wysokości zadania :) i ugościła całą swoją Rodzinę. Takie spotkania są ważne i potrzebne do budowania pozytywnych relacji między bliskimi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie miłe spotkanie :)
    Podziwiam Cię, że pomimo przygotowań masz jeszcze czas na wspólne wyjście do kościoła....i na bloga jeszcze! kiedy Ty masz czas dla siebie? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem zadowolona. Miałam wspaniałych pomocników :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację Mamciu, takie spotkania są bardzo ważne. Więzi rodzinne trzeba podtrzymywać. Są wielką wartością. A gdzie, jak nie u Rodziców powinny się spotkać wszystkie dzieci? Te trzy dni ( sobota, niedziela, poniedziałek) były cudowne.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W przygotowaniach pomagają mi CÓRKI. Razem pieczemy gotujemy... A blog?- to jest mój czas- moja odskocznia. Wykorzystuję na niego każdą wolną chwilę, a czasami nie mam ich zbyt dużo......mam obowiązki jak młoda mama.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Antoneto, a ja widzę u siebie upływ czasu kiedy gapię się w lustrze na siebie. Nie okłamuję się, że mnie to nie dotyczy. Tak jest lepiej, gdy w zgodzie się ze sobą żyje, ale masz rację, że inni się też zmieniają i trudno ich po latach rozpoznać, ale na szczęście zapamiętałaś głos :) Musiał być interesujący :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też spogladam w lustro, widzę oznaki starzenia, bo trudno ich w tym wieku nie mieć. Nie rozpaczam jednak z ich powodu. taka kolej rzeczy. Niemniej jednak, gdy zobaczyłam szkolnego kolegę, dotarło do mnie, że czas jest nieubłagany. I na nim ten czas pozostawił ogromne ślady, większe niż u innych. Nie poukładało mu się w życiu. Los go bardzo doświadczył.
    A głosem hipnotyzował wszystkie dziewczyny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To fajnie Aniu, że spędziłas ten dzień w miłym Gronie Rodzinnym.
    Lubię takie spotkania.

    Miłego Dnia zyczę :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez uwielbiam te spotkania. Było miło. Wnuki zadowolone.

    Radosnego Dnia życzę :) Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że wszystko się udało. :D A jeśli chodzi o takie spotkania, masz rację - są fajne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiele radości sprawiło mi to spotkanie i myślę, że z wzajemnością :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń