28 kwi 2015

Rozpieszczajmy nasze dzieci z głową


W pewnym miasteczku na południu kraju,

zapewne wszyscy to miasteczko znają,

dlatego nie zdradzę, w którym to miasteczku,

mieszkało bardzo niegrzeczne dziecko.

To  Karolinka tam mieszkała,

która płaczem wszystko wymuszała.

beksa-jula-200-x-2671
Karolinka była przepiękną dziewczynką,

niestety zawsze chodziła z nadąsaną minką.

Przyjaciel „Grymas „ wszędzie jej towarzyszył.

Szeptano, że ktoś do twarzy  jej  go przyszył.

Kiedy czegoś bardzo chciała,

nóżką tupała i natychmiast to dostawała.

Każde jej życzenie jak za dotknięciem różdżki się spełniało,

a jej wciąż wszystkiego było mało, mało i mało.

Pewnego razu, mama kupiła jej piękną, dużą lalkę,

a ona  zażądała jeszcze do tego zabawkową pralkę,

zestaw mebelkowy, pluszowe misie oraz pieska,

koniecznie takiego jak ma ciocia Tereska.

Wielka z niej była złośnica,

jeszcze większa zazdrośnica.

Zazdrościła wszystkim- wszystkiego.

Bratu, koleżankom, kolegom.


Kiedy brat Janek  miał urodziny,

mówiła, że ona ma imieniny.

Że prezent dostać musi,

że bez prezentu nigdzie się nie ruszy.

 


Rodzice Karolinkę bardzo rozpieszczali.

Co dzień prezentami obsypywali.

Wokół niej kręcił się cały świat.

Niestety rodzice, a szkoda, nie widzieli jej wad.

Ja chcę cukierka!-  Karolinka głośno krzyczała,

niania natychmiast przybiegała.

Podawała czekoladki, ciasteczka.

Wycierała jej małe karminowe usteczka.

A, gdy Karolinka pić chciała,

to nie prosiła, tylko żądała.


Proszę- przez gardło jej nie przechodziło.

Dziękuję, przepraszam nigdy to dziecko nie mówiło.

Rodzice to ignorowali, córeczki nie upominali

I tak małą terrorystkę wychowali.


Dlatego, że koleżankom dokuczała,

żadna jej przyjaciółką być nie chciała.

Kiedyś jedna dziewczynka do niej przyszła,

ale bardzo szybko z płaczem wyszła.

Karolinka tak bardzo ją pobiła,

że dziewczynka mocno krwawiła.

Krew z nosa ciurkiem się jej lała,

a Karolinka chichotała:

cha, cha,cha,

dobrze jej tak.

Karolinko- upominała mama,

tak nie zachowuje się  młoda dama,

tak nie można, nie wolno bić nikogo,

a Karolinka tupała nogą.

W rozkroku stawała

i głośno krzyczała:

zasłużyła sobie na to!

No powiedz coś tato!

Przecież widziałeś, ona się bawić nie chciała,

dlatego w nos ode mnie dostała.

Popatrzyli rodzice na Karolinkę,

na jej zadziorną minkę.

Popatrzyli na siebie – spuścili wzrok,

przeżyli ogromny szok.

Wreszcie sobie sprawę zdali,

że tak nie może być dalej.

Że córkę źle wychowali,

pomocy specjalisty będą teraz potrzebowali.

Karolinka bardzo źle się zachowuje,

całą rodzinę terroryzuje.

Ktoś manier nauczyć ją musi,

dlatego postanowili zadzwonić do babusi.

Babcia była szkolnym pedagogiem.

Na pewno coś doradzi, podpowie.

Teraz jest na emeryturze,

czasu ma dużo.



Gdy babcia przyjechała

tak zięciowi i córce powiedziała:

moi kochani,

uważam, iż winni jesteście wy sami,

bo źle dzieci wychowujecie,

czego zapragną, zaraz kupujecie.

Cierpliwość  trzeba dzieciom okazać,

czułość i miłość dawać.

Nie słodycze,  nie misie, lale,

z dziećmi trzeba rozmawiać stale.

Wiem, że czasu wam brak,

ale nie można tak.

Niania nie zastąpi taty, mamy.

Trzeba pokazać jak bardzo dzieci kochamy.

Zabierzcie dzieci na spacer, na wycieczkę,

poczytajcie wieczorem bajeczkę.

Dziećmi trzeba mądrze kierować,

swym życiem przykład dawać.

Trzeba być bardzo cierpliwym,

mądrym, sprawiedliwym.

Wiele jeszcze babcia powiedzieć chciała,

lecz jej wywody Karolinka przerwała.

Wpadła do pokoju niczym burza gradowa,

przepełniona złością, do  awantury gotowa.

Kiedy babcię zobaczyła,

wcale ucieszona nie była

niegrzecznie zapytała:

Babciu po co przyjechałaś?

Tu nie jesteś potrzebna nikomu.

Wracaj do swojego domu!

Babcia ręce złamała

i tak do Karolinki powiedziała:

Witaj kochanie.

Czy buziaczka od ciebie dostanę?

Jakże ja za tobą tęskniłam,

Oj, jak bardzo- dlatego się tu zjawiłam.

Pokaż się Karolino.

Jakaś ty śliczna, jak ty wyrosłaś dziewczynko.


A Karolinka się niecierpliwie rozgląda

i choć to brzydko- do torby babci zagląda.

Co mi przywiozłaś? Co dla mnie masz?

Jaką zabawkę? Babciu, szybko! - pokaż!

Babcia nie poznaje swojej wnusi.

Oj, sporo, sporo  nauczyć ją musi!

Zmartwiona za głowę się złapała

i tak wnusi odpowiedziała:

Nie można się tak zachowywać,

nie można wszystkim rozkazywać.

Istnieje słowo proszę.

Kiedy poprosisz- dam ci z rozkoszą.

A  przywiozłam ci coś.

Chodź tu do mnie i ładnie poproś.

Daj całusa na przywitanie,

a prezencik ode mnie dostaniesz.

Myślę, że za prezencik pięknie podziękujesz,

bo jest takie piękne słowo –  słowo dziękuję!

Nie wiem czy wiesz,

że słowo przepraszam jest też.

I kiedy wypowiesz to słowo,

to ręczę ci moją głową,

że to magiczne słowo przepraszam,

to klucz do wielu, wielu  bram.

Otworzyć nim możesz serc wiele,

mój mały, słodki aniele.

Jeśli przeprosisz ładnie koleżanki swoje,

to uwierz mi, zapełnią się te pokoje.

Z chęcią cię koleżanki odwiedzą,

pobawią się z tobą, posiedzą.


Ja tu troszkę pomieszkam z wami,

zajmę się domowymi obowiązkami.

Tobą i Jankiem się zaopiekuję,

trochę z wami się pobawię, pofigluję.

Poczytam, opowiem, wiele pokażę.

Wszystko będziemy robić razem.

Nauczę cię Karolinko cierpliwości,

wybiję z twej  główki złości.

Proszę, przepraszam, dziękuję - te trzy słowa,

będziemy stale powtarzać,  wałkować.

Kiedy zapamiętasz ich znaczenie,

to całkowicie się odmienisz.

Ja to wiem – bo dobra z ciebie dziewczynka,

wróci do nas  nasza dawna kochana Karolinka.




 

10 komentarzy:

  1. Rzeczywiście należy kochać rozsądnie. Miłość do dziecka nie może być ślepa.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda Aldono.

    Spokojnej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie wiersz, to poemat :) Bardzo pouczający, Antoneto, mądry i wartościowy tekst. Szkoda mi tej Karolinki, bo lepiej od razu sensownie wychowywać niż po kilku latach błędów wychowawczych odwracać "front", żeby naprawić własne błędy, no ale rodzice Karolinki wychowując ją najpierw "popłynęli" w złym kierunku , więc, żeby się do reszty nie pogubić, musieli zawrócić z tej drogi. Coś czuję, że ich i Babusię czeka ciężka praca, a Karolinka, zależy ile mała "jędzulina" ma lat, ale też różnie może na to zareagować. No, nie zazdroszczę tej harówy z tak rozwydrzonym dzieckiem

    Wyobraź sobie, że przeczytałam Twój wiersz mojej...20-letniej córce. Była pod wrażeniem i powiedziała : " Oooo, ładnie to Pani napisała". Tak oto poszerzam grono Twoich cichych fanów Twojej twórczości.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście Karolinka to nie moja wnuczka.
    Dziękuję za tak miły komentarz. Aż z radości zaśmiało się moje serce. Dziękuję :)

    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważam, że dzieci teraz są bardzo inne. Mają wszystko podane na tacy, a to odbija się na ich psychice i robią się roszczeniowe. Niechcący obejrzałam wczoraj Rozmowy w Toku, gdzie było o dzieciach, które uczą się za pieniądze i jak matka nie da, to wagarują. Jakie to smutne.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest skutek bezstresowego wychowywania dzieci. Niedługo rodzicom wejdą na głowę!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy wierszyk o dydaktycznym przesłaniu :)
    Gdybyś wydała wszystko co zrymowałaś, byłaby z tego grubachna książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojojoj! Byłaby gruba księga.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. wieczna opiekunka5 maja 2015 09:24

    O jakie to prawdziwe !sama mam 3 dzieci i wiem co to wychowanie 2 jest juz doroslych mam nadzieje ze dobrze sie spisalam jako mama...no i musze przyznac ze Babcia to Skarb!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem babcią i mam nadzieję, że jestem takim skarbem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń