„ Stonoga”
Podsłuchała stonoga jak chwaliła się sąsiadka,
że po kaczym mleku jej cera jest piękna i gładka.
A stonoga ostatnio zauważyła,
że jej skóra bardzo się pomarszczyła.
Pędzi więc teraz do sklepu,
by zakupić czarodziejskie mleko.
Przebiera szybko nóżkami,
niestety natrafiła na wielki kamień.
Zastanawia się zmartwiona
jak ten kamień pokonać,
bo akurat dzisiaj
założyła mini nasza modnisia.
Do tego czerwone szpileczki,
w czarno- białe paseczki.
A tu w górę trzeba się wspiąć.
Chyba szpileczki trzeba będzie zdjąć.
Olaboga! Olaboga!
Biedna stonoga.
Co robić? Co robić?
Zaczyna mocno się głowić.
Do domu nie chce wracać bez mleka.
A czas ucieka, szybko ucieka.
Sklep zamknąć mogą,
myśli z wielką trwogą.
Wyjścia nie ma.
Nie da ominąć się kamienia.
Musi na niego wejść,
potem szybciutko zejść.
Spróbuje. Może się uda.
Postawiła pierwszą nogę, potem drugą.
Kiedy dziesiątą nogę stawiała,
równowagi nie utrzymała.
Sturlała się.
Poobijała się.
Szpileczki jej pospadały.
Ze śmiechu aż żabki zarechotały.
Re re kum, re re kum,
po to środki lokomocji są,
by przemieszczać się nimi,
a nie stąpać po ziemi.
Niedaleko jest przystanek.
Autobusem do sklepu się dostaniesz.
Stonoga w głowę się postukała.
Dlaczego sama o tym nie pomyślała?
W domu by już była,
czarodziejskie mleko piła.
Ale lepiej późno niż wcale,
wie o tym stonoga doskonale.
Dlatego cierpliwie czeka.
Posłyszała warkot silnika.
Autobus jest tuż, tuż.
Podjeżdża. Drzwi otwiera.
I co teraz?
Stonoga wejść musi po schodach,
a to nie do pokonania przeszkoda.
Zaczyna się głowić,
co robić? Co robić?
Biedna stonoga.
Olaboga! Olaboga!
Spróbuje. Może się uda.
Postawiła pierwszą nogę i drugą.
Teraz stawia nogę trzecią.
Krople potu ciurkiem po plecach lecą.
Lecz ona się nie poddaje.
Wspina się po schodach dalej i dalej.
Niestety szpileczką o stopień zahaczyła.
Bęc! Na ziemię po stopniach się stoczyła.
A żabki rechotają, rechotają.
Prędziutko nowy pomysł pod rozwagę dają.
Kochana stonogo,
kup sobie hulajnogę.
Hulajnoga zawiezie cię wszędzie,
nawet jak w szpileczkach będziesz.
Lecz stonoga nie chce słuchać.
Zachowuje się jakby była głucha.
Z tym mlekiem to pewnie zwykła ściema,
wszak kaczego mleka nie ma.
Sąsiadka chcąc przyjaciół pozyskać,
mami, kusi, bzdury wymyśla.
A ja głupia uwierzyłam,
niepotrzebnie się ośmieszyłam.
Olaboga! Olaboga!
Lamentuje stonoga.
/ilustracja z internetu/
Więcej moich wierszy znajdziecie TUTAJ
Świetny wierszyk dla dzieci. Brawo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Moje dzieci się uśmiały czytając wierszyk:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę. O to mi właśnie chodzi w moich wierszach, by powodowały uśmiech na twarzy dziecka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Twoje Pociechy :)
Skąd Ty czerpiesz pomysły na te wierszyki. Czy może Twoje wnuczęta Cię jakoś inspirują, no i jak one na nie reagują?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Powiem szczerze
OdpowiedzUsuńsama nie wiem skąd moje pisanie się bierze
zwyczajnie znienacka jakaś myśl mnie dopada
przy komputerze wtedy siadam
i to co słyszę
po prostu piszę
a kto mi podpowiada?
sama wiedzieć bym chciała
serdecznie podpowiadaczowi bym podziękowała
bo pisanie sprawia mi przyjemność
a moim wnukom sprawia radość
gdy te moje wierszyki czytają
uśmiech na twarzy mają
Pozdrawiam :)
Myślę Aniu, że tym wierszem chciałaś powiedzieć też coś dorosłym. Ja wyczytałam z jego strof wiele prawd dotyczących właśnie nas. Łatwo ulegamy i poddajemy się sugestiom i namowom innych. Wielu z nas zrobi wszystko byle tylko czuć się lepiej, ładniej i młodziej wyglądać. Czasem to do czego damy się nakłonić jest absurdalne, ale i tak poddajemy się. Kiedy na spokojnie to przemyślimy, śmiejemy się z własnej naiwności.
OdpowiedzUsuńOczywiście wierszyk zabawny, na pewno podoba się dzieciom.
Przesyłam ciepłe promienie słońca znad Bałtyku:)
Świetna bajeczka nie tylko dla dzieci. Masz talent dziewczyno.
OdpowiedzUsuńAle ta stonoga miała klo[potów! I wszystko po to, by zdobyć czarodziejskie mleczko, no no! Świetna bajka Antoneto, nie tylko dla dzieci... doroslym tez coś powie...
OdpowiedzUsuńGratuluję
-- olaboga, olaboga ... czytać musiałam kilka razy Witkowi i Zosi, tak się podobało...
OdpowiedzUsuń:)
To racja Elu, jesteśmy bardzo podatni na sugestie innych. Sama wiem po sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego wypoczynku życzę :)
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA morał z bajeczki każdy sam wyciągnie :)
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńMorał z tej bajeczki taki:
OdpowiedzUsuńZobacz w plotce jakieś braki.
Pomyśl potem, sprawdź
nim wiarę
dasz że coś jest doskonale.
Moja jest taka rada:
OdpowiedzUsuńnie podsłuchujmy sąsiada :)
I jak tu wierzyć sąsiadkom. Swoja drogą ileż można zrobić dla poprawy urody :)
OdpowiedzUsuńChyba celowo wprowadziła w błąd sąsiadka,
OdpowiedzUsuńbo przecież tylko jej cera może być gładka.
Nie zdradzi nikomu swej tajemnicy,
czym smaruje swoje gładkie lica :)