7 lip 2014

Mój nawyk zbierania plastikowych nakrętek

Nie wiem jak wy, ale ja na punkcie plastikowych nakrętek, to mam chyba świra. Od paru ładnych lat zbieram je skrzętnie. Uważam, że cel, na który są przekazywane pieniądze, uzyskane z ich sprzedaży, jest tego wart. A to zbieranie zaszczepiła we mnie moja wnuczka. Parę lat temu  w szkole podstawowej , do której uczęszczała organizowano taką zbiórkę nakrętek. Pieniądze uzyskane w ten sposób, miały zasilić konto małej Martynki, która, potrzebowała wózek inwalidzki. Musiała zebrać ogromne ilości nakrętek, które miały pomóc jej w zakupie tego wózka. Pomogliśmy Martynce, Jasiowi, a potem znalazły się kolejne potrzebujące dzieci. Dzieci ze szkoły zaprzęgały do zbiórki całe rodziny. Prześcigały się w przynoszeniu tych nakrętek, bo nie dość że mogły komuś pomóc, to jeszcze zarobić jakieś dodatkowe punkty. Podwójny cel osiągnięty. Ja to nawet w pracy ze sprzątaczkami weszłam w układy. One te nakrętki przynosiły mi z wszystkich pomieszczeń, w których sprzątały. U mnie każda nakrętka jest chowana do odpowiedniego pojemniczka i potem dzieciaki zanoszą do szkoły, czy przedszkola. Mnie to nic nie kosztuje, a można pomóc wielu niepełnosprawnym osobom, np.: w ich rehabilitacji, czy zakupie wózka inwalidzkiego.

Jestem zdania, że żadna nakrętka nie może się zmarnować. 

 „ Plastikowe nakrętki” 


Plastykowe zakretki (300 x 200)



Nakrętki z plastikowych butelek


pożytku mogą przynieść wiele.


A i my frajdę mamy


kiedy je zbieramy.


Więc ich nie wyrzucajmy,


skrupulatnie zbierajmy.


To nic, że trzeba ich tony,


byśmy mogli pomóc komuś.


Lecz jeśli się zjednoczymy,


to niejednemu pomożemy.


Pieniążki tą drogą uzyskane,


na cele charytatywne są przekazywane.


Jeden dostanie inwalidzki wózek,


a inny rehabilitację może?


Fajna to sprawa,


potrzebującym pomagać.


Więc pamiętajcie,


 nakrętek nie wyrzucajcie!


 

10 komentarzy:

  1. Też zbieram Antoneto i też mam świra. Mój mąż chyba czasami to odczuwa. kiedy widzę, że wywalił coś z plastikową nakrętką ha ha. Zrobię zdjęcie i też wstawię na bloga. Pozdrawiam zakręconą świruskę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednym słowem, dobrze,że jest więcej takich świrusek.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehehe, u mnie w domu też jest specjalny koszyczek w kuchni i tam lądują wszystkie nakrętki. W pracy też porozpowiadałam o moim "hobby" i co jakiś czas ląduje na moim biurku woreczek z nakrętkami :) Dzieciaki tez potem noszą zebrany "łup" do szkoły.
    Dodatkowo zbieram zużyte baterie, które to znowu córka - gimnazjalistka zanosi do szkoły.

    Jednym słowem: WARTO POMAGAĆ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak cel szczytny, to czemu nie? A i nakrętki będą poddane recyklingowi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tez zbieram. Czasem wnuczek mojej sąsiadki zabiera do szkoły, ale jeśli nawet nie ma zbiórki na szczytny cel, wyrzucamy do specjalnych pojemników, które u nas są wystawione. Plastik z nakrętek podobno wyjątkowo dobrze nadaje się do recyklingu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, warto pomagać!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co prawda , to prawda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No proszę, a ja myślałam, że z tym zbieraniem to tylko ja mam świra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha,ha - ja też zbieram nakrętki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że każdy z nas wyrobił w sobie taki nawyk. Warto!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń