Witam po przerwie.
Wizyta teściowej zakończona. Dzisiaj wraz z małżonkiem odtransportowaliśmy ją na miejsce. Nie ukrywam, że był to męczący dzień, bo choć nie było korków przy wjazdach na autostradę, to 6 godzin w podróży, to sporo. Z powodu odległości jaka nas dzieli, teściowa obecnie rzadko u mnie gości. Kiedyś było inaczej. Ale była młoda i 3 przesiadki nie stanowiły dla niej problemu. Teraz trzeba po nią zajechać i odwieźć. Muszę przyznać, że jak na swój wiek jest osobą bardzo żywotną. Czasami ja byłam bardziej umęczona od niej. A jeszcze bardziej umęczona była moja głowa od natłoku informacji, którymi teściowa mnie karmiła. A teściowa gada jak katarynka, aż uszy puchną. Słuchałam cierpliwie, w końcu nie mam jej na co dzień. Czas minął szybko.
Oczywiście, jak zawsze, gdy jest u mnie, zrobiła swe popisowe danie, czyli gołąbki. Cała moja rodzina je uwielbia. Pewnie, że jej pomagałam, bo zrobić 100 gołąbków, to nie lada wyczyn. I wszystkie zniknęły jednego dnia, ale kto gości na moim blogu już dłużej, to wie, że mam liczną rodzinę i zjedzenie takiej ilości gołąbków, to dla nas pestka.
A gwoli wyjaśnienia, skąd teściowa się u mnie wzięła, to wyjaśniam, że przyjechała z siostrzenicą męża, a moją chrześniaczką, zaprosić nas na wesele. We wrześniu znowu będę się bawiła. Coś tych wesel ostatnio dużo w rodzinie. Najgorsze, że to jeszcze nie koniec! Jeszcze mamy w zanadrzu kilka panienek i kawalerów.
Ty wiesz ile by nam zajęło zjedzenie 100 gołąbków? ha ha ha.
OdpowiedzUsuńJednak nas jest tylko 4, a Was....właśnie ile osób liczy Twoja najbliższa rodzina, która pochłonęła gołąbki?
Miłego powrotu do blogowania :)
Mniam....ale smaka narobiłaś tymi gołąbkami :) a ich ilość to powala na kolana :) Ale tylu głodomorów, to nie dziwne, że tak poszły od strzału ;) A dwa, jest to jedno z tych dań, które nieczęsto gości na naszych stołach (przynajmniej u mnie w domu - ich robota mnie odstrasza hihihi).
OdpowiedzUsuńTo odpoczywaj, zbieraj siły i do dzieła...........:)
Pozdrawiam!
Moja najbliższa rodzina ( czyli dzieci i wnuki) liczy 20 osób. I takie z nas żarłoki. W ciągu jednego dnia pochłonęliśmy wszystkie gołąbki. O, przepraszam, załapał się jeszcze kolega mojego męża. Biedaczek żonę ma w sanatorium i był spragniony domowego jedzenia. Jak tu nie poczęstować takiego?
OdpowiedzUsuńA babcia (czyli moja teściowa)zapowiedziała wnukom, że następnym razem zrobi jeszcze więcej gołąbków :) ha,ha,ha
Muszę przyznać, że podróż dała mi się we znaki. Dawniej mogłam jeździć cały dzień, a teraz? Niestety latka robią swoje.
OdpowiedzUsuńAle na szczęście po nocy czuję się wypoczęta :)
Pozdrawiam :)
-- a ja mam już chyba wyrzuty sumienia, że ciągle mi brakuje czasu, by odwiedzić swoją teściową... no bo przecież z mężem to rozwód wzięłam, ale z teściową nie i pomimo wszystko mamy całkiem dobre kontakty, a kobieta ma już 93 lata i jeszcze ciasto potrafi upiec jak mam ją odwiedzić... takie jak najbardziej lubię; drożdżowe z kruszonką...
OdpowiedzUsuń-- pozdrawiam.... :)
Za 100 gołąbków znosiłabym katarynkę, co w moim przypadku byłoby o tyle trudne, że dawno, dawno temu dostałam tytuł Złotej Katarynki i nawet stosowny dyplom posiadam. :) Ale za gołąbki nawet Złota Katarynka by zamilkła. ;)
OdpowiedzUsuńJa moją teściową mam niedaleko. Zresztą to jeszcze całkiem młoda kobieta :)
OdpowiedzUsuńA gołąbki, to zjadłabym :)
Pozdrawiam i cieszę się z Twego powrotu!
Ja sobie też robię wyrzuty, że za rzadko ja odwiedzam i biorę do siebie. Ładny wiek ma Twoja teściowa. Moja jest o całe 10 lat młodsza. A takie cisto drożdżowe z kruszonką, uwielbiam. Mniam, mniam, aż mi slinka leci. Dawno nie piekłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No, no, proszę - jaką te gołabki robią furorę :)
OdpowiedzUsuńJa gołąbki robię bardzo rzadko, bo dużo z nimi roboty. A teściowa zarządziła i po sprawie. Były pyszne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nooo, dobre gołąbki to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że już jesteś :)
I ja lubię gołąbki :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że tęskniłam za wszystkimi :)
OdpowiedzUsuńTo chyba ulubione danie ogółu :)
OdpowiedzUsuńAntoneto, to teraz odpoczywaj i łap się za kieszeń, bo skoro wesela, to i wydatek. Jak dobrze, że ja mam za sobą wesela w rodzinie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA do września niewiele czasu zostało :) i ja na dodatek jestem chrzestną, to i wydatek większy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak ja bym tak chciała mieć teściową tylko w odwiedzinach... :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością jest to dobry układ...... :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gołąbki! Do mnie przylatuje mama pod koniec miesiąca i już ją prosiłam, aby zrobiła mi wtedy gołąbki;-))))))
OdpowiedzUsuńWidzę, że sami smakosze gołąbków! Szkoda, że są takie pracochłonne :) Ja je robię bardzo rzadko. Teściowa tak nam dogodziła :)
OdpowiedzUsuń