18 paź 2013

Uzależnienie od gier komputerowych

Uzależnienie od gier komputerowych?- mi to nie grozi!


Tak myślałam. Niestety- stało się. Chyba na stare lata zgłupiałam.


Może zacznę od początku.


Wszystko zaczęło się pewnego wieczora. O godzinie 22;30 zadzwoniła komórka.


Córka ? O tej prze? Serce podeszło mi do gardła…… Zapewne coś się stało. Z bijącym sercem odbieram:


- Halo? co się stało?


- Mamuś, nic. Nie obudziłam Cię?


- Wiesz, że o tej porze jeszcze nie śpię.


- Nie denerwuj się, nic się nie stało. Jesteś przy komputerze?


- Noooo!


- To wejdź na facebook i odeślij mi zaproszenie do gry.


- Nie bardzo wiem o co chodzi?- odpowiadam.


- No, proszę- wejdź- ja powiem co i jak.


No i krok po kroku córka powiedziała mi co mam zrobić. Pomyślałam „WARIATKA”. Żeby po nocy dzwonić, straszyć ludzi- po to tylko, by móc dalej grać? Nie do wiary.


Zapomniałabym o tym zdarzeniu, gdyby nie to, że córka przyjechała w niedzielę z wizytą i  w pewnym momencie zeszłyśmy na temat wieczornego telefonu.


- Mamuś ja ci mogę pokazać na czym ta gra polega i po co potrzebne mi było zaproszenie- oznajmiła córka.


- Nie, nie mam czasu na takie głupoty- odpowiedziałam, chociaż coś mnie kusiło, by zobaczyć co ją tak wciągnęło.


- Przecież nie pracujesz, możesz troszkę się zrelaksować- kusiła.


No i ja głupia dałam się w to wciągnąć. Jak małe dziecko. Ci co grają wiedzą na czym to granie polega. Przechodzi się kolejne plansze. Niektóre są naprawdę trudne. Jeśli się nie przejdzie, traci się życie, a jest ich tylko 5. Ale co ja będę opowiadać na czym to polega. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że wciągnęło mnie to i już.


Na szczęście jest to darmowe granie!!!  Nie traci się forsy ( ja nie tracę). Nie zgłupiałam aż na tyle, by kupować sobie życia- a można- tylko czekam aż ktoś z grających mnie poratuje- bo też jest taka możliwość.


 


Radzę wszystkim- NIE  ZACZYNAJCIE  GRAĆ-  bo jak się zacznie, trudno się oderwać!


I wtedy zaczynają się problemy domowe. Nie ma czasu na pranie, prasowanie, sprzątanie.


- Nie mam żadnej koszuli wyprasowanej- denerwuje się mąż.


- Poczekaj minutkę. Kochanie, proszę- przejdę tylko tę planszę- wołam od komputera.


Tak to potem wygląda w domu.


Dobrze, że mam wyrozumiałego męża. Inny to by już walnął pięścią w stół, a on się tylko podśmiechuje po cichutku. Zastanawia się co w tej grze jest takiego fascynującego, że pochłania tyle czasu i nie można się od niej oderwać. Zawsze uważał, ( zresztą ja też tak myślałam)że ma rozsądną żonę. A tu co?.


Ostatnio zaniedbuję moje pisanie, mało czytam. Nie podoba mi się to. Muszę z tym skończyć.


Teraz rozumiem tych hazardzistów, którzy jak zaczną grać, to nie mogą skończyć. Ale ja muszę!


 


Koniec grania, koniec i kropka!- to moje postanowienie!


Jest przecież tyle ciekawych rzeczy do zrobienia:)

 

 

10 komentarzy:

  1. Hehehehehe :) ależ się uśmiałam :)
    No to akcję nocną miałaś niezła ;) a człowiek faktycznie odbierając takie
    telefony, to umiera ze strachu - bo co też usłyszy z tej drugiej strony?
    W tym przypadku na szczęście to była bzdura - która widać u Ciebie przerodziła się teraz w mały problem ;)
    Jestem ciekawa, czy dotrzymasz postanowienia, że więcej grania nie będzie!

    Pozdrawiam serdecznie i spokojnego weekendu życzę :) Może będzie czas na wyprasowanie koszul dla męża? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się nie grać. Jak długo wytrzymam-zobaczymy? :)
    Te gry, to pochłaniacze czasu- choć zabawa przy tym przednia- hahaha:) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Buhahaha! Tak właśnie czułam, serio, że poszłaś w jakieś tango, ale nie wiedziałam jeszcze, w jakie! :D No ładnie, no ładnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie mogę w to uwierzyć, że tak zaszalałam. Jak małe dziecko :) I jak teraz zrealizować moje postanowienie.......kiedy tak mnie korci,żeby przejść następną planszę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Straszna akcja, naprawdę, nic śmiesznego. Chociaż wierzę, że kamień z serca spadł, kiedy się okazało, że nic się nie stało.
    Nie gram, bo nie mam czasu, a nawet jeśli, to bardzo szybko mi się nudzi, więc nie mam z tym problemu, ale fakt - droga do uzależnienia krótka. Moja mama namiętnie od kilku lat uprawia wirtualną farmę. Ja porzuciłam gospodarkę po czterech miesiącach :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Człowiek jest taki niemądry. Gdy zadzwoni telefon późnym wieczorem, od razu myśli,że stało się coś złego. Jak widać- nie zawsze tak jest.
    Ja z tej racji ,że nie pracuję, czasu mam sporo. Zamiast dobrze nim gospodarować, przeznaczam go na głupoty. Muszę zrealizować moje postanowienie i zakończyć granie ( na razie nie udaje mi się).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To pomyśl co dopiero muszę czuć młodzi, ktorych pochłonęła gra na komputerze! Nie mają przy sobie gderającego partnera, który denerwuje się, że koszula nie wyprasowana lub obiad nie ugotowany.
    Ich obowiązkiem jest przede wszystkim sie uczyć. I...przestają. bo nie mają na to czasu ;).
    Wszystko potrafi człowieka pochłonąć bez umiaru - alkohol, papierosy, hazard, ekstremalne zachowania wywołujące dreszczyk emocji, skłonność do zdrad, romansów...Wszystko.
    Lecz nie każdego. Są osoby, które nigdy się nie uzależnią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację są takie osoby, które nigdy się nie uzależnią, ale gdzież ten smaczek emocji? :) Mam na myśli takie tycie, tycie, niegroźne uzależnienie.
    Gorzej z młodymi, którzy popadną w jakiś nałóg. Jeśli nie mają silnej woli ani osoby, która im pomoże, to koniec.... Nie warto marnować życia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj hazardzistko. Ja nie próbuję wchodzić a te rewiry, bo mam naturę hazardzisty. Na studiach do późna w nocy grywaliśmy w pokera w kości albo w karty. Niekiedy na wykładach zasypiałam, ale wieczorem zamiast iśc do wyrka znowu siadałam do kości. Były też krzyżówki, rebusy, szarady i to w ilościach hurtowych. Teraz układam na kompie pasjanse. Potrafię tak i dwie godziny i nie nudzi mi się, chociaż wiem, ze to złodziej czasu, ale siedzę i klikam na karty. Każdy ma jakieś narowy, byle tylko nie szkodliwe i nie forse.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Póki mi córka nie pokazała tych gier, to też układałam pasjanse na kompie. Jedno i drugie- to złodzieje czasu. Ale czasu to teraz mam dużo. Podczas wakacji to chociaż wnukami się opiekowałam, a teraz? Powinnam zająć się robótkami tak jak Ty. Podziwiam Twoje szydełkowe prace. Ja wolę robić na drutach i nieźle mi to wychodzi.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń