ANTONETA
30 kwi 2015
28 kwi 2015
Rozpieszczajmy nasze dzieci z głową
W pewnym miasteczku na południu kraju,
zapewne wszyscy to miasteczko znają,
dlatego nie zdradzę, w którym to miasteczku,
mieszkało bardzo niegrzeczne dziecko.
To Karolinka tam mieszkała,
która płaczem wszystko wymuszała.
Karolinka była przepiękną dziewczynką,
niestety zawsze chodziła z nadąsaną minką.
Przyjaciel „Grymas „ wszędzie jej towarzyszył.
Szeptano, że ktoś do twarzy jej go przyszył.
Kiedy czegoś bardzo chciała,
nóżką tupała i natychmiast to dostawała.
Każde jej życzenie jak za dotknięciem różdżki się spełniało,
a jej wciąż wszystkiego było mało, mało i mało.
Pewnego razu, mama kupiła jej piękną, dużą lalkę,
a ona zażądała jeszcze do tego zabawkową pralkę,
zestaw mebelkowy, pluszowe misie oraz pieska,
koniecznie takiego jak ma ciocia Tereska.
Wielka z niej była złośnica,
jeszcze większa zazdrośnica.
Zazdrościła wszystkim- wszystkiego.
Bratu, koleżankom, kolegom.
Kiedy brat Janek miał urodziny,
mówiła, że ona ma imieniny.
Że prezent dostać musi,
że bez prezentu nigdzie się nie ruszy.
Rodzice Karolinkę bardzo rozpieszczali.
Co dzień prezentami obsypywali.
Wokół niej kręcił się cały świat.
Niestety rodzice, a szkoda, nie widzieli jej wad.
Ja chcę cukierka!- Karolinka głośno krzyczała,
niania natychmiast przybiegała.
Podawała czekoladki, ciasteczka.
Wycierała jej małe karminowe usteczka.
A, gdy Karolinka pić chciała,
to nie prosiła, tylko żądała.
Proszę- przez gardło jej nie przechodziło.
Dziękuję, przepraszam nigdy to dziecko nie mówiło.
Rodzice to ignorowali, córeczki nie upominali
I tak małą terrorystkę wychowali.
Dlatego, że koleżankom dokuczała,
żadna jej przyjaciółką być nie chciała.
Kiedyś jedna dziewczynka do niej przyszła,
ale bardzo szybko z płaczem wyszła.
Karolinka tak bardzo ją pobiła,
że dziewczynka mocno krwawiła.
Krew z nosa ciurkiem się jej lała,
a Karolinka chichotała:
cha, cha,cha,
dobrze jej tak.
Karolinko- upominała mama,
tak nie zachowuje się młoda dama,
tak nie można, nie wolno bić nikogo,
a Karolinka tupała nogą.
W rozkroku stawała
i głośno krzyczała:
zasłużyła sobie na to!
No powiedz coś tato!
Przecież widziałeś, ona się bawić nie chciała,
dlatego w nos ode mnie dostała.
Popatrzyli rodzice na Karolinkę,
na jej zadziorną minkę.
Popatrzyli na siebie – spuścili wzrok,
przeżyli ogromny szok.
Wreszcie sobie sprawę zdali,
że tak nie może być dalej.
Że córkę źle wychowali,
pomocy specjalisty będą teraz potrzebowali.
Karolinka bardzo źle się zachowuje,
całą rodzinę terroryzuje.
Ktoś manier nauczyć ją musi,
dlatego postanowili zadzwonić do babusi.
Babcia była szkolnym pedagogiem.
Na pewno coś doradzi, podpowie.
Teraz jest na emeryturze,
czasu ma dużo.
Gdy babcia przyjechała
tak zięciowi i córce powiedziała:
moi kochani,
uważam, iż winni jesteście wy sami,
bo źle dzieci wychowujecie,
czego zapragną, zaraz kupujecie.
Cierpliwość trzeba dzieciom okazać,
czułość i miłość dawać.
Nie słodycze, nie misie, lale,
z dziećmi trzeba rozmawiać stale.
Wiem, że czasu wam brak,
ale nie można tak.
Niania nie zastąpi taty, mamy.
Trzeba pokazać jak bardzo dzieci kochamy.
Zabierzcie dzieci na spacer, na wycieczkę,
poczytajcie wieczorem bajeczkę.
Dziećmi trzeba mądrze kierować,
swym życiem przykład dawać.
Trzeba być bardzo cierpliwym,
mądrym, sprawiedliwym.
Wiele jeszcze babcia powiedzieć chciała,
lecz jej wywody Karolinka przerwała.
Wpadła do pokoju niczym burza gradowa,
przepełniona złością, do awantury gotowa.
Kiedy babcię zobaczyła,
wcale ucieszona nie była
niegrzecznie zapytała:
Babciu po co przyjechałaś?
Tu nie jesteś potrzebna nikomu.
Wracaj do swojego domu!
Babcia ręce złamała
i tak do Karolinki powiedziała:
Witaj kochanie.
Czy buziaczka od ciebie dostanę?
Jakże ja za tobą tęskniłam,
Oj, jak bardzo- dlatego się tu zjawiłam.
Pokaż się Karolino.
Jakaś ty śliczna, jak ty wyrosłaś dziewczynko.
A Karolinka się niecierpliwie rozgląda
i choć to brzydko- do torby babci zagląda.
Co mi przywiozłaś? Co dla mnie masz?
Jaką zabawkę? Babciu, szybko! - pokaż!
Babcia nie poznaje swojej wnusi.
Oj, sporo, sporo nauczyć ją musi!
Zmartwiona za głowę się złapała
i tak wnusi odpowiedziała:
Nie można się tak zachowywać,
nie można wszystkim rozkazywać.
Istnieje słowo proszę.
Kiedy poprosisz- dam ci z rozkoszą.
A przywiozłam ci coś.
Chodź tu do mnie i ładnie poproś.
Daj całusa na przywitanie,
a prezencik ode mnie dostaniesz.
Myślę, że za prezencik pięknie podziękujesz,
bo jest takie piękne słowo – słowo dziękuję!
Nie wiem czy wiesz,
że słowo przepraszam jest też.
I kiedy wypowiesz to słowo,
to ręczę ci moją głową,
że to magiczne słowo przepraszam,
to klucz do wielu, wielu bram.
Otworzyć nim możesz serc wiele,
mój mały, słodki aniele.
Jeśli przeprosisz ładnie koleżanki swoje,
to uwierz mi, zapełnią się te pokoje.
Z chęcią cię koleżanki odwiedzą,
pobawią się z tobą, posiedzą.
Ja tu troszkę pomieszkam z wami,
zajmę się domowymi obowiązkami.
Tobą i Jankiem się zaopiekuję,
trochę z wami się pobawię, pofigluję.
Poczytam, opowiem, wiele pokażę.
Wszystko będziemy robić razem.
Nauczę cię Karolinko cierpliwości,
wybiję z twej główki złości.
Proszę, przepraszam, dziękuję - te trzy słowa,
będziemy stale powtarzać, wałkować.
Kiedy zapamiętasz ich znaczenie,
to całkowicie się odmienisz.
Ja to wiem – bo dobra z ciebie dziewczynka,
wróci do nas nasza dawna kochana Karolinka.
23 kwi 2015
Na wesoło
Mama czteroletniej Zosi dostała się do szpitala na oddział patologii ciąży. Z badań USG wiadomo, że urodzi się chłopczyk. Wybrano dla niego imię - Antoni.
Zosia zagadnęła babcię, która akurat zakładała płaszcz:
- dokąd idziesz babciu?
- do szpitala odwiedzić Mamusię- odpowiedziała
- zabierz mnie z sobą- zaczęła prosić Zosia
Na to babcia odpowiedziała, że takich maluchów nie wpuszczają do szpitala. Zosia zripostowała:
- to dlaczego wpuścili Antosia?
21 kwi 2015
A ja znowu o wyborach
„Niedługo wybory”
Niedługo do urn pójdziemy.
Prezydenta wybierzemy.
By odpowiedniego wybrać,
musimy kandydatów dobrze poznać.
Ale czy to jest możliwe?
Kandydaci mamią,
kłamią,
oszukują,
wzajemnie się szkalują.
Aż nie przystoi
mili moi.
I powiem szczerze,
ja żadnemu kandydatowi nie wierzę.
A dlaczego?
Bo i Salomon nie naleje z pustego.
A oni mamią, obiecują.
A co mogą nam dać?
Kraj tonie w długach.
Do dobrobytu droga długa.
Obym się myliła
i za rok w luksusie się pławiła!
By w luksusie się pławić,
wystarczy
przy odpowiednim kandydacie
krzyżyk postawić.
Lecz przy którym?
Nie wiem do tej pory.
Oby mnie oświeciło,
bo wszyscy chcemy,
by dobrze się nam żyło!
Więcej moich wierszy można przeczytać TUTAJ
19 kwi 2015
Czarodziejskie mleko
„ Stonoga”
Podsłuchała stonoga jak chwaliła się sąsiadka,
że po kaczym mleku jej cera jest piękna i gładka.
A stonoga ostatnio zauważyła,
że jej skóra bardzo się pomarszczyła.
Pędzi więc teraz do sklepu,
by zakupić czarodziejskie mleko.
Przebiera szybko nóżkami,
niestety natrafiła na wielki kamień.
Zastanawia się zmartwiona
jak ten kamień pokonać,
bo akurat dzisiaj
założyła mini nasza modnisia.
Do tego czerwone szpileczki,
w czarno- białe paseczki.
A tu w górę trzeba się wspiąć.
Chyba szpileczki trzeba będzie zdjąć.
Olaboga! Olaboga!
Biedna stonoga.
Co robić? Co robić?
Zaczyna mocno się głowić.
Do domu nie chce wracać bez mleka.
A czas ucieka, szybko ucieka.
Sklep zamknąć mogą,
myśli z wielką trwogą.
Wyjścia nie ma.
Nie da ominąć się kamienia.
Musi na niego wejść,
potem szybciutko zejść.
Spróbuje. Może się uda.
Postawiła pierwszą nogę, potem drugą.
Kiedy dziesiątą nogę stawiała,
równowagi nie utrzymała.
Sturlała się.
Poobijała się.
Szpileczki jej pospadały.
Ze śmiechu aż żabki zarechotały.
Re re kum, re re kum,
po to środki lokomocji są,
by przemieszczać się nimi,
a nie stąpać po ziemi.
Niedaleko jest przystanek.
Autobusem do sklepu się dostaniesz.
Stonoga w głowę się postukała.
Dlaczego sama o tym nie pomyślała?
W domu by już była,
czarodziejskie mleko piła.
Ale lepiej późno niż wcale,
wie o tym stonoga doskonale.
Dlatego cierpliwie czeka.
Posłyszała warkot silnika.
Autobus jest tuż, tuż.
Podjeżdża. Drzwi otwiera.
I co teraz?
Stonoga wejść musi po schodach,
a to nie do pokonania przeszkoda.
Zaczyna się głowić,
co robić? Co robić?
Biedna stonoga.
Olaboga! Olaboga!
Spróbuje. Może się uda.
Postawiła pierwszą nogę i drugą.
Teraz stawia nogę trzecią.
Krople potu ciurkiem po plecach lecą.
Lecz ona się nie poddaje.
Wspina się po schodach dalej i dalej.
Niestety szpileczką o stopień zahaczyła.
Bęc! Na ziemię po stopniach się stoczyła.
A żabki rechotają, rechotają.
Prędziutko nowy pomysł pod rozwagę dają.
Kochana stonogo,
kup sobie hulajnogę.
Hulajnoga zawiezie cię wszędzie,
nawet jak w szpileczkach będziesz.
Lecz stonoga nie chce słuchać.
Zachowuje się jakby była głucha.
Z tym mlekiem to pewnie zwykła ściema,
wszak kaczego mleka nie ma.
Sąsiadka chcąc przyjaciół pozyskać,
mami, kusi, bzdury wymyśla.
A ja głupia uwierzyłam,
niepotrzebnie się ośmieszyłam.
Olaboga! Olaboga!
Lamentuje stonoga.
/ilustracja z internetu/
Więcej moich wierszy znajdziecie TUTAJ
13 kwi 2015
Prezydenckie wybory już niedługo
Nadchodzą prezydenckie wybory.
Kandydatów mamy wielu.
Każdy stosuje sztuczki,
by dotrzeć do celu.
Który się nadaje?
Który mądrze pokieruje krajem?
Jedna wielka niewiadoma.
Nie ufamy już nikomu!
Jak to przed wyborami,
mamią, obiecują.
A gdy zasiądą u steru,
słowa nie dotrzymują.
Prym wiodą
własne interesy.
Dbają o swoje
i rodzinki kiesy.
Wyborcy się nie liczą.
Już nie są potrzebni.
Rząd pławi się w luksusach,
a wyborcy? Wyborcy żyją biednie.
Liczą grosz do grosza.
Przeliczają, kalkulują,
A rządzący ?
Debatują i debatują.
Z tych debat nic nie wynika.
Dobrobytu jak nie było, tak nie ma.
Przedwyborcze obietnice,
to jedna wielka ściema.
Więcej moich wierszy znajdziecie TUTAJ
11 kwi 2015
Święto czekolady
Gdy depresja mnie dopada,
pomaga mi co?
Czekolada!
Mleczna, biała, deserowa.
Jedna kostka to za mało.
Druga, trzecia, czwarta
i do pracy jestem gotowa.
Kalorii nie liczę.
Nie warto!
Pójdę na siłownię i poćwiczę.
Zrzucę zbędne kilogramy.
Nie wierzysz?
Przekonasz się kochany!
Cóż ja na to poradzę,
że lubię słodycze?
By nie przytyć,
ja naprawdę poćwiczę.
Dzisiaj mnie nie ograniczaj,
kostek nie odliczaj!
Święto czekolady mamy,
więc do woli się nią objadamy.
Kalorii nie liczymy.
A jutro?
Jutro poćwiczymy!
/ilustracje z internetu/
Więcej moich wierszy znajdziecie TUTAJ
Wybrały się żabki na wcieczkę
10 kwi 2015
9 kwi 2015
Jak ważne zadanie mają pszczoły
Jestem maleńką pszczółką,
a tak wiele ode mnie zależy.
Dlatego pracować muszę,
nie mogę bezczynnie leżeć.
Co dzień z rana,
wyruszam na łowy.
Zapełniam koszyczki
pyłkiem kwiatowym.
W sekrecie wam powiem,
że czasem się zabawiam.
Rozrzucam pyłek,
to tu, to tam.
Rolnicy
pożytek z tego mają.
Dzięki mej zabawie
obfite plony zbierają.
Zapełnione koszyczki
do ula zanoszę.
Tam powstaje miodek.
Skosztujcie. Bardzo proszę.
Pyszny?
Cóż za pytanie.
Znakomity do chlebusia
na pierwsze śniadanie!
8 kwi 2015
Gierki szatana
Omotana
przez szatana
jego drogą kroczy
zaprzedała mu swój umysł
zaprzedała swoje oczy
szatan mami
dalej kusi
by sprzedała mu swą duszę
drąży umysł
coraz śmielej
obiecując przy tym wiele
przygotował już cyrograf
teraz czeka
na autograf
pewny swego
przestał drążyć
błąd to jego
wystarczyła
ciszy chwila
by wątpliwość zaszczepiła
dobry Anioł wkroczył
bielmo ściągnął z oczu
szatan pluje sobie w brodę
że myślom dał swobodę
dziś by dusza jego była
w piekle się smażyła
tak ma tylko
„figę z makiem
z pasternakiem”
7 kwi 2015
Święta się skończyły
Święta się skończyły
czas z obłoków zejść na ziemię
nie chce się nie chce
wszak tam tak przyjemnie
ale życie to nie sielanka
obowiązki czekają
twardo nieugięcie
do zejścia ponaglają
nie ma wyjścia
zejść trzeba
jeszcze nikt lenistwem
nie zarobił na kawałek chleba