8 kwietnia 2004r. w Wielki Cwartek Pan zabrał Go do siebie.
„ Śmierć Ojca”
W pewien kwietniowy ranek,
wraz z pierwszym promykiem słońca,
Twa ziemska pielgrzymka dobiegła końca.
Ostatni paciorek zastygł na ustach,
ostatnie spojrzenie,
ostatnie tchnienie.
Cisza, pustka.
Koniec bólu,
koniec cierpienia.
Pozostała tęsknota,
smutek, żal,
pozostały wspomnienia.
Kiedy mija kolejna rocznica, zdajemy sobie sprawę jak ten czas nieubłaganie pędzi do przodu i nic nie jest w stanie go zatrzymać.
„Cóż pozostało po Tobie”
( autor ks. Krzysztof kasza)
Cóż pozostało po Tobie
Tatku kochany
gdy w wieczność odszedłeś
by Tajemnicy Odwiecznej dotknąć
zgasł uśmiech Twój Serdeczny
zmarszczki na czole zdumienia nie rysują
słowa ciszą bolesną dudnią
na ławie co tuż przy kanapie stoi
okulary w złotej oprawie
z niewiedzy zaskoczone
bo nikt przez nie nie czyta
fotel pusty
pod ciężarem samotności pluszowe igiełki jeży
koszule na wieszaku zziębnięte bo nikt ich nie nosi
i garnitur który tak lubiłeś
lecz zostały serca nasze
i umysły co kształtowałeś przez lata całe
Twoja dobroć i nas kochanie
i słodki pedantyzm w dokumenty wpisany
subtelność jak płatek róży
wiara cicha dojrzała
i nadzieja że to nie koniec
Antoneta
Pamiętać o bliskich to nasz obowiązek i trzeba tak żyć, aby mówiono o nas dobrze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, trzeba tak żyć, by kiedy nas zabraknie, wspominano nas z rozrzewnieniem i miłością, a nie z obowiązku :)
OdpowiedzUsuńA mój Ojciec był cudowny!
Każdy z nas musiał pożegnać kogoś bliskiego, a z tym związany jest smutek i żal.Wena wróciła, Antoneto!Tak jest, jak się coś przeżywa-nic tak nie przemawia, jak żywy wiersz- piękny wiersz. Pozdrawiam Cię gorąco.
OdpowiedzUsuńŚmierć dotyka każdego z nas. Faktem jest ,że pozostawia smutek. Przychodzą takie chwile, że tęsknota odżywa na nowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przykre, ale czeka to każdego z nas...
OdpowiedzUsuńNiestety...
Niestety....śmierć dosięgnie każdego z naszej rodziny...
OdpowiedzUsuńI nas.
Uściski Antoneto.
Niestety :(
OdpowiedzUsuńDobrze,że nikt nie zna dnia ani godziny....
OdpowiedzUsuńMojego taty nie ma już 19 lat, zmarł w niedzielę wielkanocną...
OdpowiedzUsuńMiał niecałe 57 lat. Nie do wiary...
Lubię Twoje wiersze i wnuki :-)
A ja lubię Twoje notki, tylko rzadko zostawiam komentarze :)
OdpowiedzUsuń57 lat- cóż to jest za wiek? Jeszcze by się chciało żyć!
POZDRAWIAM :)