21 sty 2014

Mój dziadek nie jest Frankensteinem

Chłopaki jedziemy odwiedzić dziadka Tośka- zakomunikowała mama sowim synom: czteroletniemu Patrykowi i sześcioletniemu Oskarowi- dziadek wyszedł już ze szpitala i czeka na nas stęskniony.

- Ja nigdzie nie jadę- stanowczo obwieścił Patryk.

Mama spojrzała na niego zaskoczona. Co się stało? – nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Przecież Patryk uwielbia swego dziadka i wyjazdy na wieś.

- Ja nigdzie nie jadę, zostanę z babcią Terenią, a ty jedź z Oskarem- powtórzył Patryk, widząc jak mama wyjmuje z półki wyjściowe ubrania.

- Dlaczego nie chcesz jechać Patryku? Wiesz jak dziadek tęskni za tobą? On cię tak bardzo kocha. Będzie mu smutno, kiedy nie przyjedziesz.

- Wystarczy mu Oskar, a ja nie jadę, bo, bo, bo……….

- No wyduś wreszcie z siebie, dlaczego? - ponaglała mama.

- Bo ja się boję Frankensteina- wydukał cichutko.

Mama zaniemówiła.

- Frankensteina?

- No przecież mówiłaś tacie, że w szpitalu dziadka pocięli, poszyli, zrobili z niego Frankensteina, a to taki potwór – odpowiedział cichutkim głosikiem Patryk.

Mamie zachciało się śmiać, ale zmuszona była wytłumaczyć Patrykowi, dlaczego tak mówiła.

- Pamiętasz Patryku jak mama latem miała wycięte na plecach znamię? Długo nosiłam opatrunek. Pozostał mi maleńki ślad po szyciu. I czy jestem Frankensteinem? Nie!  Dziadek miał operację serduszka i pan doktor musiał się tam dostać. Trzeba było zrobić dziurkę. Taką dużą dziurkę. Potem te dziurkę zaszył, żeby serduszko nie wypadło.  Dziadek przez jakiś czas będzie miał takie ślady po szyciu. To będą takie duże ślady, dlatego skojarzyły mi się z Frankensteinem. A skąd ty w ogóle wiesz jak wygląda Frankenstein? Gdzie ty go widziałeś?

- W telewizji. Mamusiu nie denerwuj się, ja tylko jednym oczkiem zaglądałem, taką małą, maleńką chwileczkę, bo tata zaraz zmienił kanał. To dziadek na pewno nie jest potworem?

- No nie kochanie.

- To ja jadę, hura, hura!- zawołał ucieszony.

Po przyjeździe zaraz dziadka wziął w obroty, zadając wiele pytań: 


Dziadku, dlaczego

ptaszki mają skrzydełka,

a krowa jest taka wielka?

Dlaczego

ryby głosu nie mają,

a psy głośno szczekają?

Dlaczego

małże żyją w wodzie,

a barany w stadzie?

Pytam dziadku Ciebie,

bo mama tego nie wie.

A Ty mój dziadek ukochany,

jesteś mądry, oczytany.

Na pewno zaraz mi odpowiesz,

bo Ty wszystko wiesz.

Przyrodą się interesujesz

więc mi zaraz zreferujesz.

Ja nadstawię ucha,

pilnie będę słuchał.

Zapamiętam sobie,

a dużo zmieści się w mej głowie.

Mimo, że jest mała,

pamięć w niej doskonała.

Zapamiętam wszystko dokładnie,

potem w przedszkolu opowiem  ładnie.

 

/ilustracja z internetu/

 

 

16 komentarzy:

  1. Dobrze, że dziadek był wyimaginowanym Frankensteinem ;)
    Istnieją dziadkowie, których wnuki się po prostu...boją.
    Jak nazwać takich dziadków?


    Buziaki serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, są tacy dziadowie,których wnuki się boją.
    Oby takich dziadków było jak najmniej.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to trzeba uważać, co do dziecka się mówi...

    Wiersz piękny , bo zachęcający do wielu rozmów z wnukami na różne, ciekawe tematy. Pozostaje życzyć dziadkom, aby mieli na to czas i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, rozmawiając przy dzieciach należy bardzo uważać na to, co się mówi. Dzieci chłoną wszystko jak gąbki. Niby się bawią, a wszystko słyszą i tłumaczą po swojemu.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To fakt, przy dzieciach trzeba bardzo uważać z wszelkimi rozmowami. Czasami, kiedy nam się wydaje, że dzieciaki są zajętę zabawą, to one i tak doskonale pewne fakty kodują. A bywa właśnie i przeważnie tak - że kodują to, czego nie powinny ;)

    Ale wyobraźmy sobie, co ten biedny mały Patryk musiał przeżywać, gdy Rodzice oznajmili, że jadą odwiedzić Dziadka. A on biedak w swojej główce miał wizję Frankenstaina.
    Dobrze, że Mama mu to wytłumaczyła i pojechali wszyscy.

    Dziadkowi dużo zdrówka, a zwłaszcza dzisiaj w dniu Święta Dziadków!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha - ha - ha! Wspaniałe opowiadanie ! Z radością czytam wszystkie Pani wierszyki i opowiadania i czekam na więcej ! :)
    Pozdrawiam gorąco :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieci mają uszy otwarte, wszystko słyszą:)
    Szkoda,że ja już nie mam dziadka- to taka fajna instytucja. Mój był cudowny.Chyba po nim odziedziczyłam zdolność fantazjowania.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po takich komentarzach, to moje serce rośnie. Dziękuję i zapraszam ponownie :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak byłam mała zawsze marzyłam by mieć takiego dziadka jak Rudi Szubert. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyobraźnia dziecka pracuje. Rudi Szubert-czemu nie? Sprawia wrażenie ciepłej osoby :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie.
    Bardzo fajnie się je czyta, zresztą jak pozostałe :).

    A przy dzieciach to fakt trzeba uważać co się mówi, bo nigdy nie wiadomo z czym wypalą :).

    Życzę natchnienia do dalszego pisania :)
    Czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że natchnienie mnie nie opuści.
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze wspaniały wpis :)
    Ukazuje w zabawny sposób całą naturę otaczających nas maluchów, ich niczym nieograniczoną wyobraźnię i zdolność do zadawania miliona pytań na minutę, które niejednokrotnie wprawiają nas - dorosłych - w panikę i zakłopotanie, bo sami nie wiemy jak na nie odpowiedzieć ;)

    Serdecznie Cię pozdrawiam Droga Antoneto i życzę jak najwięcej natchnienia i pomysłów na kolejne posty, które sprawiają tak ogromną radość Twoim czytelnikom !:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja na co dzień mam do czynienia z maluchami i stąd znam ich psychikę doskonale. One mnie inspirują do pisania tych opowiadań i wierszy.
    Zapraszam do ponownych odwiedzin i pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Też miałam takie zdolności do łączenia tego co nie trzeba z tym czego jeszcze bardziej nie trzeba! Rodzicom czasami ręce już opadały, a ja dalej łączyłam fakty i skojarzenia, a potem bałam się własnego cienia! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie właśnie są dzieciaki, niby się bawią, nie słyszą, a potem różne hece wychodzą :)

    OdpowiedzUsuń