Orkan Aleksandra
Nieokiełzana, szalona
z dalekiej Islandii
idzie tu do nas.
Przemierzyła kawał drogi,
wiec bolą ją już nogi.
Mniej szarżuje,
bo sił jej brakuje.
Ale, ale?
Cóż za bzdury piszę,
przecież ciągle ją słyszę?
Oddech głęboki wzięła,
trochę odpoczęła
i zaczęła od nowa
szarżować.
Przewraca płoty, drzewa.
Zrywa dachy.
Słychać lamenty. Ochy, achy!
A ona dalej wieje,
spustoszenie sieje.
Pociąg jechać nie może,
bo konar leży na torze.
Co się to dzieje?
Aleksandra szaleje.
Skąd złości tyle?
Ile jeszcze szkód poczyni? Ile?
Świetnie opisałaś ten szalejący taniec Orkana Aleksandra.
OdpowiedzUsuńAle już się chyba uspokoił i wszystko wraca do normy.
Miłego Dnia :-)
Na szzcęście dzis za oknem cisza.
OdpowiedzUsuńAleksandra poszalała, poszalała i dalej poleciała.
Spokojnego Dnia życzę :)
Rzeczywiście Aleksandra poszalała wczoraj. Są straty jak zwykle po takich orkanach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zawsze, kiedy wieje porywisty wiatr, odczuwam wielki niepokój.
OdpowiedzUsuńZa to po silnym wietrze, dziś cieplutko jak na grudzień... :)
Po wczorajszych szaleństwach Aleksandry, u mnie dzisiaj piekny dzień :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Dzisiejszy dzień jest cudowny. Cisza, słonko, cieplutko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na szczęście u mnie było spokojnie, i całe szczęście. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaszalała Olka, ale się zmęczyła i w nocy spać się położyła i chyba kaca miała, bo o poranku wcale nie wstała ha ha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U nas wiało okrutnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak harcowała, tak harcowała, że nogi połamała.
OdpowiedzUsuńLeży teraz, odpoczywa, ledwie żywa.
Pozdrawiam :)
W każdej z nas jest Aleksandra.
OdpowiedzUsuńCóż, wystarczy mała chandra
by huragan zrobić w domu.
Komu pytasz? Jak to komu?
Ktoś nawinie się pod rękę
zdany na okrutna mękę.
Ktoś oberwie słów wichurą
lub deszczową żalów chmurą.
Lecz wystarczy mała chwila,
czuły gest i już się zmywa.
Pozostaje cud nad cudy.
Miła, słodka tak jak lubisz.
Racja. Każda z nas coś z Aleksandry ma.
OdpowiedzUsuńGdy coś nie po jej mysli, chodzi zła.
Przestawia, krzyczy, szura.
chodzi z miną jak gradowa chmura.
Pozdrawiam :)
U nas spokojnie. Na szczęście też nad morzem dmuchnęło lżej, niż zapowiadali. Takie kataklizmy zawsze budzą niepokój, bo czasem kończą się tragedią. Kiedy porwie dach - nic to, wyrwie drzewo - też można posadzić nowe. Ale kiedy zabierze komuś życie, cierpienia i żalu najbliższych nie da się utulić długo. Natura jest nieprzewidywalna. Mści się, za każde nadużycie wobec niej, stokrotnie.
OdpowiedzUsuńMiło, że Olka poszalała mocno, tylko w Twoim wierszu Antoneto.
Pozdrawiam :)
No nie tylko w wierszu, bo dach rzeczywiście był zerwany, drzewa powalone, przez to pociagi opóźnione. Szkody były. Nie tak olbrzymie jak przy Ksawerym, ale jednak.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy :)
A potem w tęcze sie zmienia
OdpowiedzUsuńi szczęście rozsiewa.
Racja :)
OdpowiedzUsuń