12 gru 2014

Orkan Aleksandra

orkan Aleksandra



Nieokiełzana, szalona


 z dalekiej Islandii


idzie tu do nas.


Przemierzyła kawał drogi,


wiec bolą ją już nogi.


Mniej szarżuje,


bo sił jej brakuje.


Ale, ale?


Cóż za bzdury piszę,


przecież ciągle ją słyszę?


Oddech głęboki wzięła,


trochę odpoczęła


i zaczęła od nowa


szarżować.


Przewraca płoty, drzewa.


Zrywa dachy.


Słychać lamenty. Ochy, achy!


A ona dalej wieje,


spustoszenie sieje.


Pociąg jechać nie może,


bo konar leży na torze.


Co się to dzieje?


Aleksandra szaleje.


Skąd złości tyle?


Ile jeszcze szkód poczyni? Ile?


 

 

16 komentarzy:

  1. Świetnie opisałaś ten szalejący taniec Orkana Aleksandra.
    Ale już się chyba uspokoił i wszystko wraca do normy.

    Miłego Dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szzcęście dzis za oknem cisza.
    Aleksandra poszalała, poszalała i dalej poleciała.

    Spokojnego Dnia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście Aleksandra poszalała wczoraj. Są straty jak zwykle po takich orkanach.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze, kiedy wieje porywisty wiatr, odczuwam wielki niepokój.
    Za to po silnym wietrze, dziś cieplutko jak na grudzień... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po wczorajszych szaleństwach Aleksandry, u mnie dzisiaj piekny dzień :)

    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiejszy dzień jest cudowny. Cisza, słonko, cieplutko :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na szczęście u mnie było spokojnie, i całe szczęście. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaszalała Olka, ale się zmęczyła i w nocy spać się położyła i chyba kaca miała, bo o poranku wcale nie wstała ha ha

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas wiało okrutnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak harcowała, tak harcowała, że nogi połamała.
    Leży teraz, odpoczywa, ledwie żywa.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W każdej z nas jest Aleksandra.
    Cóż, wystarczy mała chandra
    by huragan zrobić w domu.
    Komu pytasz? Jak to komu?
    Ktoś nawinie się pod rękę
    zdany na okrutna mękę.
    Ktoś oberwie słów wichurą
    lub deszczową żalów chmurą.
    Lecz wystarczy mała chwila,
    czuły gest i już się zmywa.
    Pozostaje cud nad cudy.
    Miła, słodka tak jak lubisz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Racja. Każda z nas coś z Aleksandry ma.
    Gdy coś nie po jej mysli, chodzi zła.
    Przestawia, krzyczy, szura.
    chodzi z miną jak gradowa chmura.


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. U nas spokojnie. Na szczęście też nad morzem dmuchnęło lżej, niż zapowiadali. Takie kataklizmy zawsze budzą niepokój, bo czasem kończą się tragedią. Kiedy porwie dach - nic to, wyrwie drzewo - też można posadzić nowe. Ale kiedy zabierze komuś życie, cierpienia i żalu najbliższych nie da się utulić długo. Natura jest nieprzewidywalna. Mści się, za każde nadużycie wobec niej, stokrotnie.
    Miło, że Olka poszalała mocno, tylko w Twoim wierszu Antoneto.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie tylko w wierszu, bo dach rzeczywiście był zerwany, drzewa powalone, przez to pociagi opóźnione. Szkody były. Nie tak olbrzymie jak przy Ksawerym, ale jednak.

    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A potem w tęcze sie zmienia
    i szczęście rozsiewa.

    OdpowiedzUsuń