19 mar 2014

Dlaczego ja nic nie umiem?

Anna wyskoczyła z łóżka jak oparzona. 7:30! Jak mogła tak zaspać? I to w takim dniu? Przecież nastawiła budzik na 6:00. Dlaczego nie zadzwonił.? Nie ma czasu na takie rozmyślania. Musi zdążyć na 8:00. Nie lubi się spóźniać, a dziś to w ogóle nie wchodzi w rachubę. Zadowolona, że wieczorem przygotowała sobie ubranie, zmierza po nie szybko do pokoju. Szok! Nie ma! Co się stało? Może mama powiesiła do szafy? Nie, nie ma. Co jest grane? A strój ten wybrała specjalnie na tę okazję. Ciemny, szary garnitur, do tego biała koszula. Wszystko czyste, ładnie wyprasowane.  Nie ma czasu na poszukiwania. Musi założyć coś innego. Ale czy ma jeszcze coś odpowiedniego? O, jest czarna spódniczka. Ale co z tego, jak jakaś przykrótka. Anna nie może jej założyć. Bierze inną, pierwszą z brzegu. Czerwona? Nieważne, byleby nie była ciasna, bo Anna ostatnio przytyła parę kilogramów, a to jest spódniczka sprzed lat. Ale nic z tego. Kiedy ją zapina, rozlatuje się zamek błyskawiczny. Pożyczy sobie coś od siostry. A minuty lecą. W końcu udało się.  Jest 7:40!

Jak się dostać? Przecież to kawał drogi. Samochodem! Ale przecież nie mam samochodu! – uświadamia sobie Anna.  Rower.  Ma rower.  Jakoś tam dojedzie. Okazuje się, że w jednym kole nie ma powietrza. Gdzie jest pompka do roweru? Anna nerwowo rozgląda się po garażu, ale po pompce ani śladu. Musi spytać ojca o tę pompkę. Ojca? Ale, jak to ojca? Przecież ojciec od paru lat nie żyje. Coś mi się miesza w głowie z tych nerwów, pomyślała. Kiedy usłyszała głos brata, omal nie rzuciła mu się na szyję. Poprosiła go o pomoc. Brat podrzucił ją samochodem, co dla Anny było niemałym zaskoczeniem. Nie wiedziała, że brat ma samochód. Ale teraz nie czas na dociekania skąd go ma. Przecież chyba nie ukradł?

Do budynku dotarła w ostatniej chwili. Szybko po schodach na górę. Właśnie zamykano drzwi do auli, gdy przed nimi stanęła. Złapała za klamkę i prosząco popatrzyła na panią zamykającą drzwi.  Ta pozwoliła wejść Annie i podała jej ostatnią karteczkę, jaka pozostała w koszyczku, który trzymała w ręce. Anna zdążyła przeczytać. Była tam cyferka 1. Kiedy weszła do auli, zobaczyła trzy rzędy równiutko ustawionych ławek. W każdej ławce ktoś siedział. Oczywiście pojedynczo. Teraz wszyscy spoglądali na Annę jak zajmuje swoje miejsce.  Co za pech- pomyślała. Miejsce w pierwszej ławce, na dodatek przed samą komisją egzaminacyjną, składającą się z pięciu osób. Obawiała się tej pierwszej ławki jak ognia. Miała przeczucie, że właśnie takie miejsce wylosuje. Ale trudno. Musi ochłonąć i skupić się. To ważne, by dobrze napisała. Zależy jej na tym.

Piętnaście minut później, nadal siedziała nad testem, nie znając odpowiedzi na żadne pytanie.  Już któryś raz z rzędu czytała:

1.  Rozwiązaniem układu równań……………….. jest para liczb…………………   Poniżej cztery odpowiedzi , z których ma wybrać tę właściwą.

2. Liczby a i b są dodatnie oraz 12% liczby a jest równe………………….                           I poniżej znowu cztery odpowiedzi.

3. Podstawą ostrosłupa prawidłowego trójkątnego …………Kąt nachylenia ………Oblicz cosinus tego kąta…………….

4, 5 jakieś pytania o logarytmach, całkach …..                                                                   Tych pytań chyba ze 30.

Nie tego już za wiele. Sinusy, cosinusy? Anna zaczęła gorączkowo myśleć. Dlaczego ja nic nie umiem? Co się dzieje? Ale, ale- co ja tu właściwie robię? Przecież, ja mam już maturę. Czemu muszę pisać jeszcze raz?  I dlaczego nic nie umiem? Od kiedy mam problemy z matematyką? Zaczęła kręcić się nerwowo, wzdychać, pocić.

Wtem poczuła dotyk na ramieniu. Podniosła głowę do góry…….. i? I zobaczyła męża pochylonego nad nią. Kochanie, co się dzieje? Chyba coś niedobrego ci się śniło.

W tym momencie Anna odetchnęła z ulgą i pomyślała- jak to dobrze, że to tylko sen!

 

14 komentarzy:

  1. -- no właśnie jak to dobrze , że to tylko sen, choć czasem tak potrafi wykończyć... u mnie ostatnio bardziej na luzie, już drugą noc z rzędu śnią mi się jakieś małe , zielone roślinki ... wszędzie ich pełno , w doniczkach w skrzyneczkach.... tłumaczę sobie, że przecież wiosna tuż , tuż i trzeba chyba solidnie wziąć się za odrodek i działkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże często budzimy się z koszmaru i dziękujemy, że to tylko sen - pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Roślinki? To wiosennie! To miły sen :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Że też we śnie człowiek musi się tak denerwować. Kiedy ta matura była? No w ubiegłym roku............. ale mojej najmłodszej córki. Ha ha ha :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem jakiś przeżyty w realu koszmar wkrada się w sny. Ja przez często miałam w snach spotaknia z matematyczką, ale nie tuż po maturze, tylko już w badzo dorosłym życiu. Tak mi zalazło babsko za skórę. Pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
  6. Żeby chociaż we śnie człowiek wszystko umiał. A tu gorzej niż w rzeczywistości! Nie mówię, że byłam orłem z matematyki, ale nigdy z nią nie miałam problemów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super opowiadanie! Uśmiałam się :) Chociaż będąc na miejscu Anny nie byłoby mi do śmiechu.
    Mnie też często śni się matura i na szczęście to już tylko sen :)

    Pozdrawiam serdecznie i mniej koszmarów życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. I choć minęło już tyle lat od mojej matury, a ja często we śnie przezywam ją na nowo. I dziwnym trafem, zawsze mam jakieś problemy w tym dniu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ANTONETO!!! Opisałaś właśnie mój sen! O cholerka, śni mi się on bardzo często w różnych odstępach czasowych. Ostatnio byłam w podstawówce i tam do matury przygotowywał mnie mój nauczyciel z liceum. Na szkolnym korytarzu spotkałam nauczycielkę z gimnazjum i tłumaczyłam jej, że tyle lat temu skończyłam szkołę średnią, a dziś muszę pisać maturę!!! A za chwilę taka ulga... "o jej.. jak to... przecież ja mam maturę... wie pani co? ja mam maturę!!!!!" -hahaha i w tym momencie nadeszło przebudzenie;)

    A czasami mi się śni, że przychodzi do mnie komisja i mówi "przepraszamy panią, ale odkryliśmy, że ściągała pani na maturze z matematyki, więc ta matura jest nieważna i musi napisać ją pani jeszcze raz" :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O! Widzę, że dużo osób przeżywa takie koszmary :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze że to tylko sen :P:P Ja czasem jak mam takie dziwne sny a nikt mnie nie obudzi to się zastanawia czy to na realu było czy tylko sen haha :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. No masz rację, czasami sen jest tak realny, że wydaje się być jawą :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A mnie nieraz śni się szkoła. Choć paradoksalnie nigdy matematyka, choć chodziłam do mat-fiz. ;)
    Snem dominującym są wyjazdy z ludźmi ze szkoły średniej.
    Mój mózg wciąż je pamięta i generuje nowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dawniej matura często mi się śniła. Teraz rzadziej. Za to męczą mnie koszmary związane z pracą, a może bardziej z jej brakiem? Pomimo,że w domu jest mi dobrze, to nie mogę się pogodzić z tak nagłą utratą pracy. Dzieci odchowane, więc spokojnie do emerytury mogłam pracować.

    OdpowiedzUsuń