19 gru 2013

Czy powinnam mieć wyrzuty sumienia?

Dzwonek do drzwi. Otwieram, nie zaglądając, kto za nimi stoi. Moim oczom ukazał się nieciekawy widok. Pod drzwiami ledwo trzymający się na nogach facet. Sam jego widok wywołuje ciarki na moich plecach. Nie jest stary, ale bardzo zniszczony. Między trzydziestką a czterdziestką. Taki duży przedział wiekowy, ale to ze względu na ten wygląd. Czapa nasunięta niemalże na same oczy. Łypie na mnie tym swoim nieprzyjemnym wzrokiem, stojąc w wielkim rozkroku, by nie upaść. Odór alkoholowy to czuć chyba na kilometr. Z jego ust wydobywa się bełkot. Nic nie rozumiem, co mówi. Nie wiem czy chce kasę na alkohol, czy coś do jedzenia, a może zupełnie coś innego. Proszę o powtórzenie. A on znowu coś bełkocze. Jego ręce wędrują w dół. Nie wiem czy do kieszeni, czy gdzie indziej. Może ma tam jakiś nóż, albo coś innego. Zaraz palnie mnie w głowę. Ogarnia mnie coraz większe przerażenie. Proszę pana nic nie rozumiem, próbuję jeszcze raz dowiedzieć się, o co chodzi. I znowu ten bełkot. Przerażona córka woła: mamuś zamknij drzwi. Tak też zrobiłam. Podeszłam do okna i co widzę: jeszcze dwóch nie lepiej wyglądających facetów. Strach nas obleciał nieziemski. Za chwilę słyszymy walenie w drzwi. Już dwójka wali. Co robić? Dwie kobiety i dwóch malców w domu, sześcioletni Kacperek i czteroletni Franuś, moi wnukowie, którzy zostali pod moją opieką. Czekamy na rozwój sytuacji, trzymając w pogotowiu komórkę. Po chwili walenie ustało, natomiast rozległo się natarczywe dzwonienie. Wystraszeni chłopcy, uczepili się moich nóg. Zaprotestowali, gdy chciałam podejść do drzwi. Jak długo wytrzymamy pomyślałam? Na szczęście, dzwonek ustał. Podeszłam ponownie do okna i zauważyłam, że odchodzą. Odetchnęłam z wielką ulgą.

A potem, kiedy opowiadałam mężowi o tym zdarzeniu, dopadły mnie wyrzuty sumienia. Święta na karku, a oni może nie mają się gdzie podziać?

Czy słusznie mam wyrzuty?

7 komentarzy:

  1. --wiesz różnie to bywa... nam wczoraj też przydarzyła się pewna przygoda. Byłam z sąsiadami w pobliskim miasteczku na zakupach no i przyczepił się do nas taki niby trochę znajomy, dobrze pod wpływem.... prosił , by go odwieźć do domu... sąsiad , jako dobra dusza zrobił to , a ja i sąsiadka zostałyśmy jeszcze w mieście.... potem się okazało, że nie ma jednej torby z zakupami.... znalazła się za to w domu tego niby znajomego... i jak tu pomagać.... a co do wyrzutów sumienia,,,, chyba nie ma co... przecież gdyby nie byli tak nachalni , pewnie byś coś podarowała, a tak to naprawdę strach.... i jeszcze obawy , czy oby nie wrócą... oj , tak bardzo trzeba teraz uważać...
    - pozdrawiam ciepluteńko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle się słyszy o różnych napadach, że rzeczywiście strach wpuszczać obcych do domu. Na dodatek w takim stanie. Gdyby jacyś mężczyźni byli w domu, ale my dwie bezbronne kobiety plus dwójka dzieciaków.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie wyrzuty sumienia i niby dlaczego? Pijusów trzeba gonić, a nie częstować.
    Nie zdradzisz, które to miasto? Na moim blogu z robótkami jest mój adres mailowy. Skrobnij coś do mnie. Pozdraswiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudna sprawa...w sumie pytałaś o co mu chodziło, a nie dostałaś odpowiedzi.
    Alkoholik to zagubiony człowiek, który utopił własne ego w alkoholu. Myślę, że nie jest z tym szczęśliwy.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i gatuluje wygranej w konkursie Uli! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za gratulacje. Pozdrawiam :

    OdpowiedzUsuń
  6. Antoneto, nie miej wyrzutów sumienia z tego powodu, że nie wpuściłaś pijanych, nieznanych Ci osób do domu. Czasy się zmieniły. Lepiej bądź ostrożna. Zafundowali Ci jeszcze tyle niepokoju , tyle strachu się najedliście. To na pewno trudna sprawa, ale pytałaś- a nie otrzymałaś odpowiedzi.
    bo przecież- gdyby potrzebowali lekarza- zadzwoniłabyś.
    Pozdrawiam Cię i napisz- jak to się skończyło?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaglądałam przez okno,czy odchodzą, czy też zaraz wrócą? Zauważyłam,że weszli na posesję obok mojego domu. Prawdopodbnie nikogo tam nie było, bo zaraz wyszli. Poszli dalej, wzdłuż drogi. Na szczęście do mnie już nie wrócili, a gdyby to był już małżonek. Ale strachu to się najadłam co niemiara. A chłopcy jacy byli wystraszeni. Teraz będę miała nauczkę. Nie otworzę, póki nie sprawdzę, kto stoi pod drzwiami.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń