28 lis 2013

Jak żył Święty Mikołaj

   „ Święty Mikołaj „


W maleńkim portowym mieście Patara

bardzo dawno temu, przed wieloma wiekami

mieszkali małżonkowie, starsi oboje, którzy

 na potomstwo czekali długimi latami.

 

A, że pobożni byli, rano i wieczorem

długie, żarliwe modlitwy do Boga słali.

Ze łzami w oczach prosili o dziecię.

W końcu cudu narodzin doczekali.

 

Bo oto pewnego słonecznego dnia

w tym maleńkim , uroczym miasteczku

po wielu ,wielu latach oczekiwań,

na świat przyszło wymarzone dziecko.

 

  Chłopczyk to był prześliczny, maleńki.

Wspaniały dar od Boga wszechmocnego.

  Małżonkowie gorąco  dziękowali Bogu

 za syna tak bardzo upragnionego.

 

W wielkiej pobożności i skromności

jedynaka swego kochanego chowali.

Choć bogactwa im nigdy nie brakowało,

z uciech świata niewiele korzystali.

 

Mikołaj tak na imię mu dano,

dobrym był chłopcem,  skromnym.

Wzorem wszystkich dobrych cnót,

z radością  pomagał bezdomnym.

 

Wśród nich rozdał cały swój majątek

po śmierci rodziców odziedziczony.

Czynił to z wielkim taktem, wyczuciem,

po cichutku, przez nikogo niezauważony.

 

Pana Boga ukochał nade wszystko.

 Z pobożności i miłości do niego

umartwiał swe ciało, często pościł. 

 Zdarzało się ,że do ust nie brał niczego.

 

Za namową stryja swego,

Mikołaj został kapłanem.

A po śmierci biskupa miasta Miry,

jego godnym następcą mianowany.

 

Słynął z dobroci serca ,wrażliwości.

Nie pragnął rozgłosu. Z ukrycia

pod osłoną ciemnej, mrocznej nocy

udzielał pomocy. Tak czynił zazwyczaj.                                                                                                               

                                                   

Miłe niespodzianki rankiem

na ubogich i głodnych czekały.

W przedziwnych miejscach

paczki z żywnością i odzieżą leżały.

 

 Mikołaj przeróżne cuda czynił.

Rozgłos wielki mu one przysparzały.

Czynione z głębi dobrotliwego serca,

dodawały mu czci i chwały.

 

Życie poświęcił Bogu i bliźnim.

Szóstego grudnia zasiadł  w niebie,

niebiańskiej krainie Pana Boga-

Anioły i świętych mając obok siebie.

 

Dzieci lubią niespodzianki,

Ich  ulubieńcem jest Mikołaj Święty

Do dzisiaj każdego roku w grudniu

maluchy czekają na Mikołajowe prezenty.

 

12 komentarzy:

  1. Z przyjemnością przeczytałam Twoją bajeczkę. Bardzo ładnie napisana. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje bajki są niesamowite...
    A takiego rysunku Mikołaju to w życiu nie widziałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. -- no i jak tu Cię nie kochać, za tak piękne wiersze.... pozwoliłam sobie przesłać wnusiowi... dziękuję..
    -- pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki cudowny Święty, to aż się prosi, by o NIM pisać.
    Słowa same napływają i w rymy się układają.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki wielkie i pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja piszę, dzieci rysują :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale jak to?! Mikołaj nie pochodzi z Laponii?? Moje dzieciństwo legło w gruzach... ;)
    A tak naprawdę, to bardzo ładna bajka, myślę, że także pouczająca.
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam Cię, Antoneta, ty jedna przedstawiłaś sprawę, jak należy. Powrót do tradycji jest konieczny! Już nikt prawie nie pamięta o prawdziwym Mikołaju, jedynie o rubasznym panu w czerwonym odzieniu, albo o Dziadku Mrozie. Z Ameryki znów przyszli do nas jeszcze inni, nie mający nic wspólnego ze świętym. Pozdrawiam Cię serdecznie. Wypisałam się, bo znów wyjeżdżam.

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja tez myślałam, że z Laponii.
    Ale namieszał mi tu Święty Mikołaj :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No Ty też nam u siebie na blogu ukazałaś prawdziwe oblicze Świętego Mikołaja.
    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, ze wyjazd będzie udany.
    Ale muszę wyznać,że będzie mi brakowało Twoich notek. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś taki groźny wyszedł na rysunku ten Mikołaj ;)
    Czyżby dzieci wyobrażały go sobie jako srogiego mężczyznę?
    Pozdrowienia ślę :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie sądzę, by wyobrażały sobie Mikołaja jako groźną osobę. Taki po prostu wyszedł.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń