Z duszą lekką jak wiatr,
biletem w dłoni,
czeka pasażer
na mrocznym peronie.
Już słychać pociąg.
Już dudni po szynach.
Mknie.
Och, jak szybko,
jak szybko, zbliża się!
Dlaczego tak pędzi?
Dlaczego?
To Bóg tak chce!
A pasażer?
Pasażer nie sprzeciwia się.
Nie uskarża się wcale,
kocha Boga dalej.
Czeka!
Czeka na pociąg
z biletem w dłoni.
Z biletem w jedną stronę.
Walizki z dobrymi uczynkami
spakowane.
Pasażer czeka,
czeka na spotkanie z Panem.
Choć trudno rozstać się z bliskimi,
choć łzy strugami płyną,
czas pożegnać się z rodziną,
bo pociąg pędzi,
pędzi co tchu,
pędzi jakby go ktoś gonił.
Już niedługo zawita
na peronie.
Antoneto, co się stało. Mam wrażenie, że jest cos nie tak....ale w każdej chwili przesyłam ci pozdrowienia. Może to przemyślenia jesienne, a może ktoś jest chory w rodzinie...ufajmy Bogu
OdpowiedzUsuńŻycia nie da się zatrzymać, choć bardzo by się chciało, szczególnie w tych najpiękniejszych momentach... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiesz Aniu,
OdpowiedzUsuńnie było Cię kilka dni i się tylko domyślam....
Aż po ciele przechodzą mnie ciarki.
Wiem co możesz czuć.
Bądź silna.
Ściskam Cię mocno i do serca Was Obie tulę.
Mama jest chora. Słabnie z dnia na dzień........ i ten ból, cierpienie.........:( Czuwamy dzień i noc.
OdpowiedzUsuńWiem , życia nie da się zatrzymać. Tylko dlaczego trzeba odchodzić w takim cierpieniu? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPraktycznie w ciągu dnia w domu mnie nie ma.W nocy dyżurujemy na zmianę z siostrami ( na szczęście mam dwie siostry i brata, który posila ją duchowo). Trudno patrzeć na cierpienie ukochanej osoby.Mama słabnie w oczach. Ściskam.
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
OdpowiedzUsuńDużo sił dla Was - córek opiekujących się chorą Mamą! A Mamie - w takiej chwili można Boga prosić o łagodną i dobrą śmierć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Życzę spokoju i dołączam się w modlitwie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAntoneto, jakże prawdziwy wiersz. Trzymaj się mocniuteńko :)
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
Jestem myślami z Wami, a co do wiersza - bardzo prawdziwy, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzesyłam masę pozytywnych wibracji i życzę dużo zdrowia... Ściskam!
OdpowiedzUsuńOby jak najpóźniej musieć czekać na ten pociąg....
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńTrudno patrzeć na cierpienie. I pytanie jak długo?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cieszę się, że w tym trudnym czasie nie jestem sama.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jest nam ogromnie smutno, że niewiele możemy pomóc. Ważne jest jednak to, że jesteśmy z Mamą w jej cierpieniu.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńA Mama denerwuje się, że ten pociag sie spóźnia.
OdpowiedzUsuń