Kiedy cię nie widzę
tonę we mgle
której nie ma
błądzę po omacku
gubię się
szukając twego cienia
znajduję go
w słońca promyku
pośród drzew
czuję go
w szumie strumyka
nawet we śnie
skradłaś mi serce
zabrałaś ze sobą
jak teraz żyć
nie potrafię
wykłócam się z Bogiem
nie cieszy mnie nic
szukam drogi
by cię odnaleźć
wziąć w ramiona
niestety mój Anioł
chce mnie odwieść
od tego marzenia
dniem i nocą
nade mną stoi
nieustannie pilnuje
nie opuszcza mnie
dwoi się i troi
na krok nie odstępuje
a ja umieram z tęsknoty
wszak byłaś moją iskierką
miłością wielką
podsycałaś płomień
ja dolewałem oliwy
ty kochałaś żarliwie
i co nam z tego przyszło
twój płomień zgasł
czar prysł
nie ma ciebie
nie ma nas
zwątpienia nastał czas
autor: Anna Bednarek
ilustracja z netu
Czyżby dopadła Cię jesienna melancholia? ;)
OdpowiedzUsuńNa przemian - raz smutek- raz radość mnie dopada :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Jaki ciepły wiersz o tęsknocie za kimś bliskim. Szczególnie jesienią dopadają takie refleksje, ponieważ słońca mniej, a świadomość, że zima blisko, może odbierać radość życia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Samych słonecznych dni życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Piękny, refleksyjny i smutny.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ślę :-)
Pozdrawiam serdecznie Uleńko :)
OdpowiedzUsuńCzemu tak nostalgicznie u Ciebie? Widać i tak czasem być musi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń